W poniedziałek 18 października minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zapowiedział wprowadzenie do polskich szkół nowego przedmiotu. Historia i teraźniejszość miałaby być spełnieniem obietnicy Jarosława Kaczyńskiego z maja 2021 roku, który na konwencji programowej PiS zapowiadał „naukę historii dwoma nurtami”. Prezes partii dodawał wówczas, że spodziewa się przeznaczenia na tę kwestię 2-3, a może nawet większej liczby godzin szkolnych tygodniowo.
– Pokolenie obecnych 20-latków ma ogromne luki w wiedzy z historii. Musimy to zmienić. Jesteśmy gotowi, by odzyskiwać pokolenia nieświadomych młodych Polaków. Dlatego uczniowie od 1 klas szkół ponadpodstawowych dostaną nowy przedmiot, który będzie nazywał się „Historia i teraźniejszość” – mówił minister Czarnek w wywiadzie dla tygodnika „Sieci”. – Wierzę, że to będzie „Hit” nie tylko z nazwy – dodawał polityk.
HiT będzie wprowadzany kosztem WoS-u?
Zapowiedziom Czarnka przyjrzała się Justyna Suchecka z TVN24.pl. Przypomniała, że program nowego przedmiotu ma obejmować m.in. ruchy niepodległościowe, Solidarność, wydarzenia 1980 i 1989 roku oraz temat żołnierzy wyklętych. Ustaliła też, że wprowadzenie nowego przedmiotu może wiązać się z ograniczeniem godzin innych lekcji, przede wszystkim wiedzy o społeczeństwie.
Informacje dziennikarki miał potwierdzić w rozmowie wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski. – Zastanawiamy się nad tym – mówił. – Mamy kilka wariantów, jeszcze nie zapadły ostateczne decyzje. Pewnym jest, że nie chcemy dopuścić do tego, by zwiększyć obciążenie godzinowe uczniów w szkołach – dodawał.
HiT ministra Czarnka to „gorący kartofel”
Anonimowy Urzędnik z MEiN w rozmowie z Suchecką podkreślał, że cały temat nowego przedmiotu to „gorący kartofel”. Tłumaczył, że zapewnienie liczby godzin, o której mówił w maju prezes Jarosław Kaczyński, zwyczajnie nie będzie możliwe. Jak twierdził, w tej sprawie jest za dużo wykluczających się pomysłów. Jednym z nich ma być okrojenie lub wyrzucenie wprowadzonego w 1999 roku WoS-u.
Nauczyciele rozmawiający z Suchecką podkreślali, że wszelkie pomysły uszczuplania zajęć z wiedzy o społeczeństwie są „niepoważne”. Podkreślali, że to na tych lekcjach młodzi ludzie uczą się demokracji i uczestnictwa w społeczeństwie obywatelskim. Próby zmiany programowej podejmowane przez ministra Czarnka oceniają jako chęć „zaznaczenia obecności” przez polityka, a nie realizację konkretnych pomysłów.
Czytaj też:
Wstydliwa wpadka na konferencji ministra Czarnka. Podsumowywał pierwszy rok w resorcie