Niemałe zamieszanie wywołał komunikat MSWiA dotyczący dystrybucji po Polsce tabletek zawierających jodek potasu. Resort tłumaczył, że środki zostały przekazane do komend powiatowych Państwowej Straży Pożarnej w związku z doniesieniami o zaostrzeniu walk w rejonie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej.
W oświadczeniu zapewniono, że „jest to standardowa procedura, przewidziana w przepisach prawa i stosowana na wypadek wystąpienia ewentualnego zagrożenia radiacyjnego”. Szef KPRM Michał Dworczyk podkreślał, że obecnie w Polsce sytuacja jest w pełni pod kontrolą i nie ma żadnych sygnałów świadczących o jakimkolwiek zagrożeniu promieniowaniem, jednak rząd chce być przygotowany na czarne scenariusze.
Tabletki z jodkiem potasu w polskich szkołach?
Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że w dystrybucję tabletek z jodkiem potasu mogą być także zaangażowani dyrektorzy szkół. Takie doniesienia płyną z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. Dyrektor tej instytucji wyjaśnił w rozmowie z dziennikarzami, że dyrektorzy polskich szkół donoszą o spotkaniach, podczas których są zobowiązywani przez gminy do dystrybucji tabletek w przypadku ewentualnego zagrożenia. – Niektórzy słyszą, że na taką dystrybucję będą mieli sześć godzin od ogłoszenia alarmu, choć nie ma pewności, czy procedura wszędzie będzie taka sama – tłumaczył Marek Pleśniar.
Przygotowania do dystrybucji tabletek zawierających jodek potasu rozpoczął już warszawski ratusz. Rzecznik stołecznego magistratu Jakub Leduchowski potwierdził, że takie działania zostały podjęte i są realizowane przy współpracy z urzędami dzielnicowymi. – Akcja dystrybucji tabletek zostanie rozpoczęta po wydaniu rozporządzenia wojewody mazowieckiego w tym zakresie – stwierdził dodając, że „zgodnie z informacjami z administracji rządowej ryzyko wystąpienia zdarzenia radiacyjnego jest minimalne”.
Czytaj też:
Tabletki jodku potasu trafiają do Polaków. „Musimy być przygotowani na każdą ewentualność”