Pierwsze dni na uczelni to miliony kłębiących się w głowie pytań. Na wszystkie znajdziesz odpowiedź w akademiku.
Na nartach po schodach
Życie studenckie to jedna wielka impreza. A wiadomo, że właśnie w akademikach są najlepsze z nich. Wyobraźnia studentów nieraz naprawdę zasługuje na uznanie. – Na jednej z imprez ktoś opowiadał, jak w jednym klubie tańczyli w pianie – opowiada nam Krzysiek z AWF-u. – Chłopaki ujęli się honorem. Przecież nasze imprezy nie mogą być gorsze. W ruch poszły gaśnice i po chwili też mieliśmy imprezę w pianie. Tylko później było trochę sprzątania.
Najlepsze pomysły na imprezy w akademikach urastają już do rangi studenckich legend. Koń wprowadzony na pierwsze piętro domu studenckiego w Krakowie, czy zjeżdżanie na nartach w lipcu po schodach we Wrocławiu, to tylko niektóre z nich
Jednak wbrew powszechnej opinii akademiki to nie tylko imprezowanie. – Gdy nadchodzi sesja przyjaźnie zawarte w akademiku stają się naprawdę bezcenne – opowiada nam Agnieszka z Uniwersytetu Gdańskiego. – I nie chodzi tylko o źródło materiałów i notatek. Ale mam się z kim pouczyć, zapytać jeśli czegoś nie wiem, lub nie dopisałam na wykładzie. No i wspólne nerwy i podtrzymywanie się na duchu przed egzaminem, sama nie dałabym rady.
Większość studentów naprawdę chwali sobie mieszkanie w akademikach. – Mamy tutaj wszystko – zapewnia Filip, student Uniwersytetu Śląskiego. – Wolność, o której marzymy, gdy wyprowadzamy się z domu, ale i fajną atmosferę, masę ludzi, do których można się zwrócić o każdej porze dnia i nocy. Wbrew powszechnym plotkom nie jest też prawdą, że akademiki to siedlisko wszelkiego zła. Przecież studenci nie tylko pędzą bimber, sadzą marihuanę, zajmują się piractwem komputerowym, hackerstwem, i organizowaniem orgii. Mimo wszystko czasem też troszkę się uczą.
Karaluch w zupie
Jak wszędzie, są też minusy. – Na pierwszym roku zamieszkałam w akademiku i nic mi się nie podobało – przyznaje Mira, studentka IV roku polonistyki UW. – Brud, karaluchy i brzydkie ściany. Szybko z niego uciekałam. Wynajęłam mieszkanie z koleżanką, którą poznałam właśnie w akademiku.
– Na piętrze mamy tylko ubikacje i umywalki. Żeby wziąć prysznic, trzeba zejść do piwnicy. Tam z kolei muszę uważać, żeby ktoś mnie nie podglądał – opowiada Marta, studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Wytrzymałam w akademiku tylko tydzień. Kiedy myślę o tamtej kuchni, wciąż robi mi się niedobrze – krzywi się Ola
Prędzej czy później mieszkańcy akademików uczą się walczyć z przeciwnościami losu. Niektóre rzeczy można zmienić, do innych trzeba się przyzwyczaić. – Ostatnio wróciłam do akademika razem z kumpelą. Odmalowałyśmy pokój, zawiesiłyśmy zasłonki – przyznaje Mira. – Teraz jest naprawdę uroczo. Nawet z naszymi karaluszymi przyjaciółmi powoli się z oswajamy. Bardzo powoli. Ostatnio gotowałyśmy zupę i jeden z nich postanowił się w niej wykąpać – zupę wylałyśmy i chodziłyśmy dalej głodne. Ale przynajmniej jest co wspominać.
Garść informacji
Jeśli już zdecydowaliście się na zamieszkanie w akademiku oto kilka praktycznych informacji. Pokoje są zwykle 2-3 osobowe. To wydatek rzędu 200-350 zł/miesiąc). W pokoju znajdziecie łóżka, biurka (zwykle biurek jest mniej niż osób, bo przecież kto przyjeżdża do akademika, żeby się uczyć), szafki, półki, lampki i kosz na śmieci. Przy odrobinie szczęścia znajdziecie też kilka krzeseł dla gości, pościel. W większości są też prysznice, kuchnia i pralnia. Dla tych, którzy muszą przygotować się na zajęcia są też specjalne ciche pokoje do nauki. W pakiecie z miejscem w akademiku dostajecie także szansę, by poznać wielu ciekawych ludzi i dowiedzieć się od starszych kolegów jak przetrwać pierwsze lata na studiach. A to naprawdę bezcenne informacje. Ale uwaga: o miejsce w akademiku trzeba zacząć ubiegać się już w maju/czerwcu. Kto pierwszy ten lepszy.
Marta Gołda
Życie studenckie to jedna wielka impreza. A wiadomo, że właśnie w akademikach są najlepsze z nich. Wyobraźnia studentów nieraz naprawdę zasługuje na uznanie. – Na jednej z imprez ktoś opowiadał, jak w jednym klubie tańczyli w pianie – opowiada nam Krzysiek z AWF-u. – Chłopaki ujęli się honorem. Przecież nasze imprezy nie mogą być gorsze. W ruch poszły gaśnice i po chwili też mieliśmy imprezę w pianie. Tylko później było trochę sprzątania.
Najlepsze pomysły na imprezy w akademikach urastają już do rangi studenckich legend. Koń wprowadzony na pierwsze piętro domu studenckiego w Krakowie, czy zjeżdżanie na nartach w lipcu po schodach we Wrocławiu, to tylko niektóre z nich
Jednak wbrew powszechnej opinii akademiki to nie tylko imprezowanie. – Gdy nadchodzi sesja przyjaźnie zawarte w akademiku stają się naprawdę bezcenne – opowiada nam Agnieszka z Uniwersytetu Gdańskiego. – I nie chodzi tylko o źródło materiałów i notatek. Ale mam się z kim pouczyć, zapytać jeśli czegoś nie wiem, lub nie dopisałam na wykładzie. No i wspólne nerwy i podtrzymywanie się na duchu przed egzaminem, sama nie dałabym rady.
Większość studentów naprawdę chwali sobie mieszkanie w akademikach. – Mamy tutaj wszystko – zapewnia Filip, student Uniwersytetu Śląskiego. – Wolność, o której marzymy, gdy wyprowadzamy się z domu, ale i fajną atmosferę, masę ludzi, do których można się zwrócić o każdej porze dnia i nocy. Wbrew powszechnym plotkom nie jest też prawdą, że akademiki to siedlisko wszelkiego zła. Przecież studenci nie tylko pędzą bimber, sadzą marihuanę, zajmują się piractwem komputerowym, hackerstwem, i organizowaniem orgii. Mimo wszystko czasem też troszkę się uczą.
Karaluch w zupie
Jak wszędzie, są też minusy. – Na pierwszym roku zamieszkałam w akademiku i nic mi się nie podobało – przyznaje Mira, studentka IV roku polonistyki UW. – Brud, karaluchy i brzydkie ściany. Szybko z niego uciekałam. Wynajęłam mieszkanie z koleżanką, którą poznałam właśnie w akademiku.
– Na piętrze mamy tylko ubikacje i umywalki. Żeby wziąć prysznic, trzeba zejść do piwnicy. Tam z kolei muszę uważać, żeby ktoś mnie nie podglądał – opowiada Marta, studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Wytrzymałam w akademiku tylko tydzień. Kiedy myślę o tamtej kuchni, wciąż robi mi się niedobrze – krzywi się Ola
Prędzej czy później mieszkańcy akademików uczą się walczyć z przeciwnościami losu. Niektóre rzeczy można zmienić, do innych trzeba się przyzwyczaić. – Ostatnio wróciłam do akademika razem z kumpelą. Odmalowałyśmy pokój, zawiesiłyśmy zasłonki – przyznaje Mira. – Teraz jest naprawdę uroczo. Nawet z naszymi karaluszymi przyjaciółmi powoli się z oswajamy. Bardzo powoli. Ostatnio gotowałyśmy zupę i jeden z nich postanowił się w niej wykąpać – zupę wylałyśmy i chodziłyśmy dalej głodne. Ale przynajmniej jest co wspominać.
Garść informacji
Jeśli już zdecydowaliście się na zamieszkanie w akademiku oto kilka praktycznych informacji. Pokoje są zwykle 2-3 osobowe. To wydatek rzędu 200-350 zł/miesiąc). W pokoju znajdziecie łóżka, biurka (zwykle biurek jest mniej niż osób, bo przecież kto przyjeżdża do akademika, żeby się uczyć), szafki, półki, lampki i kosz na śmieci. Przy odrobinie szczęścia znajdziecie też kilka krzeseł dla gości, pościel. W większości są też prysznice, kuchnia i pralnia. Dla tych, którzy muszą przygotować się na zajęcia są też specjalne ciche pokoje do nauki. W pakiecie z miejscem w akademiku dostajecie także szansę, by poznać wielu ciekawych ludzi i dowiedzieć się od starszych kolegów jak przetrwać pierwsze lata na studiach. A to naprawdę bezcenne informacje. Ale uwaga: o miejsce w akademiku trzeba zacząć ubiegać się już w maju/czerwcu. Kto pierwszy ten lepszy.
Marta Gołda