Integracji czas

Dodano:   /  Zmieniono: 
stock.xchng 
Rozpoczęcie pierwszego roku studiów to ogromna zmiana w życiu każdego młodego człowieka – od sposobu uczenia się po całkowitą zmianę środowiska. Żacy zjeżdżają z całego kraju, a czasem także zza granicy. Aby wszyscy mogli się ze sobą poznać uczelnie organizują obozy integracyjne.
Obozy integracyjne lub adaptacyjne różnią się znacznie od tych, które były organizowane w szkołach średnich. Przede wszystkim uczestnicy są pełnoletni, więc zmienia się stosunek do nich. Cieszą się pełną wolnością, mogą decydować o tym, w jakich zajęciach chcą uczestniczyć. Sama kadra też składa się z przedstawicieli samorządów studenckich, a więc nie ma dystansu pomiędzy nią, a uczestnikami obozu. Wszystkie aktywności są zaplanowane tak, aby uczestnicy się nie nudzili, ale jak najlepiej się poznali.

Integracja przede wszystkim
Obozy jak sama nazwa wskazuje są integracyjne, dlatego większość aktywności została zaprojektowana w taki sposób, aby uczestnicy jak najwięcej czasu spędzali razem i mogli ze sobą współpracować. Mogą to być proste zabawy grupowe takie jak paintball, biegi na orientację czy mecze piłki nożnej. Często zdarzają się też projekty, w których drużyna ma obowiązek przygotować coś wspólnymi siłami za co otrzyma nagrodę, jeżeli pokona swoich przeciwników. Zadania są przygotowane w taki sposób, aby jedna osoba nie mogła ich wykonać. W ten sposób wykorzystuje się indywidualne talenty członków zespołu. W zależności od lokalizacji obozu można też popływać na żaglówkach czy desce windsurfingowej. Często bowiem ośrodki, w których organizuje się obozy współpracują ze studenckimi kołami sportowymi. Pod koniec każdego dnia organizowane są też dyskoteki albo ogniska, tak więc „grafik" jest pełny zapełniony od rana do wieczora.

Nie tylko zabawa
Obozy adaptacyjne mają nie tylko przygotować przyszłych studentów do pracy ze sobą. Przede wszystkim muszą ich wtajemniczyć w życie studenckie. Dlatego na żaków czekają specjalne „wykłady", na których można się dowiedzieć co to jest kolokwium, lektorat czy ogun. Starsi koledzy z chęcią przybliżą też sylwetki wykładowców, u których będziemy się uczyć przez najbliższe lata. Pod koniec wyjazdu każdy uczestnik będzie się mniej więcej orientował w nowej rzeczywistości, w jakiej przyszło mu się znaleźć, a to bardzo duża przewaga w pierwszych miesiącach akademickiego życia.

Student wódki nie odmawia
Pierwsze słowo, które przychodzi na myśl osobie, która po raz pierwszy słyszy o obozie integracyjnym to „alkohol". Łączy się to z setką żartów, jak to student nigdy nie odmawia wódki i w efekcie każdy, kto jedzie na taki obóz jest przekonany o potrzebie zakupienia leków na wątrobę. Ten stan rzeczy jest po części mitem. Faktycznie na obozach integracyjnych panuje pełna wolność i za alkoholowe zakupy nikt nikogo nie ściga, ale nigdy nie jest tak, że wszyscy na terenie ośrodka są pijani. Zawsze ktoś z kadry jest w pełni władz umysłowych i może ściągnąć pomoc, gdyby doszło do wypadku.  Poza tym wszystko zależy od środowiska w jakim się znajdziemy, a tego nie da się przewidzieć. Często jednak na obozy tego typu jeżdżą ludzie, którzy chcą się bawić i integrować, a nie szukać zaczepek.

Otrzęsiny
Otrzęsiny to obowiązkowa część każdego obozu i tradycja sięgająca początków Akademii Krakowskiej, a więc XIV wieku. Sposób w jaki kandydat zostanie włączony w grono studentów zależy najczęściej od fantazji kadry. Coraz częściej jednak otrzęsiny mają być przede wszystkim zabawą i powodem do śmiechu dla całego obozu, a nie tylko dla „oprawców", więc tradycyjne heblowanie Beana zostało zamienione na przykład w wyścigi przez tor przeszkód. – Chcemy żeby otrzęsiny były przede wszystkim fajną zabawą. Czasy torturowania pierwszorocznych odeszły już do lamusa – mówi jeden z organizatorów obozu integracyjnego UW.

Czy warto?
Obozy integracyjne są otoczone mitami i legendami, a przez wielu wspominane z rozrzewnieniem. Dlatego ciężko jest zdobyć na ich temat konkretne informacje. Wiele osób zastanawia się więc, czy warto wydawać pieniądze na to, aby poznać się z częścią ludzi, którzy będą z nami siedzieć na salach wykładowych. Odpowiedź jest prosta, warto. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że obozy integracyjne są częściowo finansowane przez uczelnie. Dlatego za kwotę 400-500 złotych otrzymujemy wyjazd z atrakcjami wartymi znacznie więcej. Po drugie na obozach poznajemy jak działa cała uczelnia i nawiązujemy kontakt z samorządem, który może nam w przyszłości pomóc załatwić wiele uczelnianych spraw. Wreszcie jest to możliwość spotkania ludzi, którzy są podobni do nas. Wybrali ten sam kierunek studiów, zdawali te same matury i osiągnęli wysokie wyniki. Znalezienie z nimi wspólnego języka powinno być o wiele prostsze niż w liceum. Dlatego też warto pod koniec września zafundować sobie ostatnią wycieczkę, właśnie na obóz adaptacyjny. Opinie osób, które były na różnych obozach integracyjnych są zawsze pozytywne. Gorzej mają Ci, którzy się nie zdecydowali na wyjazd. – Aaaaaaaaaaaaa!!! Przeklinam siebie i świat, że mnie tam nie było! – żali się jedna ze studentek, które w tym roku nie pojechały na obóz integracyjny w Rynie.

Bartek Tesławski