Koncern Google Inc. ograniczy darmowy dostęp do artykułów prasowych publikowanych w serwisie Google News. To odpowiedź na postulaty wydawców.
Prasowy serwis Google od miesięcy był krytykowany przez przedstawicieli firm medialnych, zwłaszcza wydawców prasy, którzy zarzucali koncernowi z Mountain View, że zarabia na udostępnianiu efektów cudzej pracy. Wreszcie Google postanowił przychylić się do ich postulatów.
W tym celu zmodyfikowano program First Click Free, wykorzystywany przez wydawców współpracujących z wyszukiwarką. Dotąd, jak wskazuje nazwa programu, każde pierwsze wejście na strony internetowe wydawców były bezpłatne. Takie rozwiązanie umożliwiało internautom przejrzenie nieograniczonej liczby materiałów. Obecne zmiany mają doprowadzić do ograniczenia liczby darmowych odsłon do pięciu dziennie.
Winny jest Microsoft
Co skłoniło firmę do zmiany dotychczasowej polityki? Wszystko wskazuje na to, że winny jest… Microsoft. W zeszłym tygodniu koncern z Redmond złożył kilku dużym wydawcom ofertę wycofania ich treści z wyników wyszukiwania Google’a. W zamian za nieujawnioną kwotę Microsoft miałby wyłączność na umieszczanie tych treści we własnej wyszukiwarce – Bing. Google nie mogło w tej sytuacji biernie oczekiwać na rozwój wypadków.
Problem pozostaje
Jednak mimo zmian, obecna wersja programu nadal nie rozwiązuje problemu wydawców, którzy codziennie tracą ogromne sumy na skutek bezpłatnego dostępu za pośrednictwem sieci do publikowanych przez nich tekstów. Według Jakuba Bierzyńskiego, prezesa Omnicom Media Group, rozwiązanie nie jest idealne, bo możliwość pięciu wejść dziennie może wyczerpać potrzeby przeciętnego internauty. – Być może miałoby to większy sens, gdyby Google od razu kierował do płatnego wejścia do tekstu, a nie dopiero za szóstym razem.
Bierzyński dodaje jednak, że prawdziwym problemem wydawców wcale nie jest Google. O wiele bardziej szkodliwe są liczne portale internetowe, które cytują treści tekstów wydawców, nie generując ruchu na ich stronach, a więc nie dając im z tego żadnych zysków – powiedział Biedrzyński w rozmowie z „Rzeczpospolitą".
„Rzeczpospolita", „Gazeta Prawna", Łp
W tym celu zmodyfikowano program First Click Free, wykorzystywany przez wydawców współpracujących z wyszukiwarką. Dotąd, jak wskazuje nazwa programu, każde pierwsze wejście na strony internetowe wydawców były bezpłatne. Takie rozwiązanie umożliwiało internautom przejrzenie nieograniczonej liczby materiałów. Obecne zmiany mają doprowadzić do ograniczenia liczby darmowych odsłon do pięciu dziennie.
Winny jest Microsoft
Co skłoniło firmę do zmiany dotychczasowej polityki? Wszystko wskazuje na to, że winny jest… Microsoft. W zeszłym tygodniu koncern z Redmond złożył kilku dużym wydawcom ofertę wycofania ich treści z wyników wyszukiwania Google’a. W zamian za nieujawnioną kwotę Microsoft miałby wyłączność na umieszczanie tych treści we własnej wyszukiwarce – Bing. Google nie mogło w tej sytuacji biernie oczekiwać na rozwój wypadków.
Problem pozostaje
Jednak mimo zmian, obecna wersja programu nadal nie rozwiązuje problemu wydawców, którzy codziennie tracą ogromne sumy na skutek bezpłatnego dostępu za pośrednictwem sieci do publikowanych przez nich tekstów. Według Jakuba Bierzyńskiego, prezesa Omnicom Media Group, rozwiązanie nie jest idealne, bo możliwość pięciu wejść dziennie może wyczerpać potrzeby przeciętnego internauty. – Być może miałoby to większy sens, gdyby Google od razu kierował do płatnego wejścia do tekstu, a nie dopiero za szóstym razem.
Bierzyński dodaje jednak, że prawdziwym problemem wydawców wcale nie jest Google. O wiele bardziej szkodliwe są liczne portale internetowe, które cytują treści tekstów wydawców, nie generując ruchu na ich stronach, a więc nie dając im z tego żadnych zysków – powiedział Biedrzyński w rozmowie z „Rzeczpospolitą".
„Rzeczpospolita", „Gazeta Prawna", Łp