W Ministerstwie Edukacji Narodowej powstanie specjalny wydział, który zajmie się kształceniem zdolnych uczniów i opracowaniem systemu pracy z wybitnymi. – Za mało poświęca się uwagi zdolnym uczniom. Są szkoły, które z nimi pracują, ale są takie miejsca, gdzie diamenty w ogóle nie są poszukiwane – tłumaczy inicjatywę MEN Aleksandra Kowalik, dyrektor Departamentu Kształcenia Ogólnego i Wychowania MEN. Kowalik zwraca uwagę, że wybitnie uzdolnieni nie zawsze są najlepszymi i najgrzeczniejszymi uczniami i dlatego trzeba umieć do nich dotrzeć.
Okazuje się, że zdolni uczniowie mają problem nie tylko z kolegami nie rozumiejącymi często wybijających się uczniów, ale również z... nauczycielami. – Myślą niezależnie i zadają pytania. Jeśli nauczyciel potraktuje to jako zamach na jego kompetencje, konflikt jest gotowy. Nauczyciel zrobi wszystko, by takiego ucznia spacyfikować, na przykład odpytując z encyklopedycznej wiedzy – opowiada Włodzimierz Zielicz, fizyk z Warszawy, który pracuje ze zdolną młodzieżą.
MEN, aby pomóc młodym geniuszom planuje wprowadzenie jednolitego dla całego kraju system wspierania uczniów zdolnych. W tym celu jeszcze w tym roku przeprowadzi ogólnopolską diagnozę. Ma ona dać odpowiedź na pytania, m.in. jaki jest w Polsce procent uczniów zdolnych, w jakich regionach kraju są szkoły, które mogą się pochwalić uczniami odnoszącymi sukcesy w olimpiadach przedmiotowych, a gdzie ich brak.
MEN, aby pomóc młodym geniuszom planuje wprowadzenie jednolitego dla całego kraju system wspierania uczniów zdolnych. W tym celu jeszcze w tym roku przeprowadzi ogólnopolską diagnozę. Ma ona dać odpowiedź na pytania, m.in. jaki jest w Polsce procent uczniów zdolnych, w jakich regionach kraju są szkoły, które mogą się pochwalić uczniami odnoszącymi sukcesy w olimpiadach przedmiotowych, a gdzie ich brak.
Wiesław Kosakowski, dyrektor III LO w Gdyni, podkreśla, że ważne jest przełamanie stereotypu, że zdolny uczeń to taki, który ma świetne oceny: – Jeśli ktoś ma średnią 6,0, to potrzebuje takiej samej pomocy jak ten z gorszymi wynikami. Bo to sygnał, że dziecko marnuje swoje zdolności – uważa.
"Rzeczpospolita", arb