Pierwszy Uniwersytet dla seniorów powstał we Francji w 1973 roku i wyznaczył ramy tzw. modelu francuskiego, który charakteryzował się wysokim poziomem działalności dydaktycznej i naukowo-badawczej a także ścisłą współpracą ze strony klasycznych uczelni wyższych. Model drugi, brytyjski, opierał się z kolei na samokształceniu i samopomocy ze strony innych seniorów, bez wsparcia uczelni. Tego typu instytuty ułatwiały ludziom starszym adaptację wśród coraz młodszego społeczeństwa, spełniały rolę socjalizacyjną i rozwojową a także skutecznie wypełniały czas.
Dzisiejsze Uniwersytety służą nie tylko rozwojowi umysłowemu, ale także psychicznemu i fizycznemu. Na uczelniach trzeciego wieku powstają sekcje sportowe, prowadzone są tam zajęcia rehabilitacyjne, koła malarskie i plastyczne, terapie zajęciowe, salony poetyckie, zajęcia z zakresu tai chi itp. a przede wszystkim wykłady z takich dziedzin jak psychologia, medycyna, historia i sztuka. Wielu młodszych studentów pozazdrościłoby tak sprawnej organizacji i możliwości dydaktycznych, jakie oferują te placówki seniorom. No i, co może budzić jeszcze większą zazdrość młodych studentów, na uczelniach trzeciego wieku nie ma sesji egzaminacyjnej…To, jakie trzeba spełniać kryteria, aby dostać się na uniwersytet trzeciego wieku zależy od konkretnej uczelni. Na przykład w Płocku płeć, wykształcenie i na dobrą sprawę wiek nie grają roli. Wystarczy złożyć podanie, W Łodzi, żeby dostać się na taką uczelnię trzeba: „przeczytać Statut, Kodeks Słuchacza i Przewodnik dla nowicjuszy, wypełnić ankietę dla nowo wstępujących i złożyć ją wraz ze zdjęciem do legitymacji w Biurze, a potem zaczekać na decyzję Zarządu". A jeśli odpowiedź Zarządu będzie pozytywna, trzeba dopełnić tylko formalności i można zacząć uczęszczać na wykłady, seminaria, zajęcia sportowe i lektoraty.
Większość słuchaczy na takich Uniwersytetach stanowią kobiety, najczęściej będące byłymi nauczycielkami. Wykształcenie wyższe nie jest tu wymagane – by zostać słuchaczem wystarczy legitymować się świadcetwem dojrzałości. Wykłady odbywają się zazwyczaj dwa razy w tygodniu, ale jeśli ktoś zapisuje się dodatkowo na jakieś lektoraty albo inne zajęcia ponadprogramowe, na uczelni musi pojawiać się odpowiednio częściej. Tego typu uniwersytety są w Polsce finansowane z wpływów pochodzących z czesnego, pozyskują też pieniądze od prywatnych sponsorów, albo od urzędu miasta, w którym znajduje się uczelnia. Nie są to sumy wykraczające poza możliwości kogoś posiadającego przeciętną emeryturę (w Płocku na przykład jest to ok. 80 zł za rok).Uczęszczanie na taki uniwersytet zapewnia słuchaczowi przede wszystkim przynależność do określonego środowiska, poczucie tożsamości i pogodzenie się z przemijaniem przy założeniu, że "tak łatwo się nie damy!"- jak trafnie określiła to Irena, słuchaczka wykładów psychologii na UTW w Krakowie. To podejście przekłada się na frekwencje na wykładach, seminariach i konferencjach. Regularnym studentom często nie chce się często wstawać na pierwsze wykłady, iść na ostatnie ćwiczenia albo pojawić się na zajęciach z WF. Takich problemów nie mają emeryci, którzy mając ustabilizowaną sytuację rodzinną, finansową i społeczną chodzą na takie zajęcia z własnej woli. Trudno stwierdzić, czy każdym z nich kieruje chęć "zapobiegania marginalizacji ludzi starszych", czy zwyczajna chęć rozwoju i uczestniczenia w świecie aktywnie i bez kompleksów. Niezależnie jednak od tego czemu mają służyć zajęcia warto dbać i szanować takie inicjatywy, bo być może i my obudzimy się za 50 lat chcąc nauczyć się na przykład hiszpańskiego i nie będziemy mieli gdzie tego zrobić bez narażenia się na półuśmieszki ze strony młodych, pięknych i zarozumiałych studentów.
Anna Baranowska