Rozmowa z prof. Witoldem Orłowskim, dyrektorem Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej
Czym studia MBA różnią się od innych studiów? Prof. Witold Orłowski, dyrektor Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej przekonuje, że absolwent studiów MBA – w odróżnieniu od absolwentów wielu innych kierunków – nie musi po studiach martwić się o pracę. - MBA zapewniają dokładnie takie umiejętności, jakich rynek akurat potrzebuje – podkreśla.
Artur Bartkiewicz: Dlaczego w czasach, kiedy tak wielu absolwentów wyższych uczelni nie może znaleźć pracy, warto kończyć studia MBA?
Prof. Witold Orłowski: Musimy sobie zadać pytanie czy wszystkie studia pokrywają się z potrzebami rynku. Czy nie jest przypadkiem tak, że wśród bezrobotnych absolwentów jest bardzo wielu takich, którzy po prostu maja dyplom, ale nie mają ani kwalifikacji ani umiejętności, które akurat są na rynku wymagane. Różnica między dobrymi studiami MBA, a wieloma innymi kierunkami studiów jest taka, że studia MBA zapewniają dokładnie takie umiejętności, jakich rynek akurat potrzebuje. Krótko mówiąc - absolwenci dobrych studiów MBA nie mają kłopotów ze znalezieniem pracy, co oznacza, że MBA to studia bardzo wyraźnie nakierowane na potrzeby rynku. Oczywiście od tej reguły zdarzają się wyjątki, ale generalnie problem bezrobotnych absolwentów MBA nie istnieje.
W Polsce był taki moment, kiedy bardzo modne było studiowanie zarządzania – i to właśnie studenci tego kierunku mieli po ukończeniu studiów największe problemy ze znalezieniem pracy. Dlaczego z absolwentami MBA jest inaczej?
Studia MBA są przygotowane z myślą o ludziach, którzy już mają doświadczenie zawodowe, w związku z tym studia tylko uzupełniają ich wiedzę. To jest niesłychanie efektywny sposób uczenia - ci, którzy idą na te studia, potrafią nie tylko się uczyć, ale dowiadują się również jak wykorzystać własną wiedzę i doświadczenia do potrzeb runku. To są studia dla ludzi, którzy są bardziej dojrzali niż zwykli studenci. 20-latek idzie na studia często głównie po to, aby ukończyć cokolwiek – a potem się zobaczy. Z kolei na studiach MBA studenci chcą się jak najwięcej nauczyć. To zupełnie inny poziom motywacji.
Student MBA aż tak bardzo różni się od „klasycznego" studenta?
Tak. To nie są studia obowiązkowe, które robi się, dlatego że jest presja, żeby mieć dyplom. To są studia, na które ludzie idą, bo mają taką potrzebę. To się oczywiście natychmiast odbija na jakości - studenci mają potrzebę studiowania, wiedzą po co to robią. Poza tym studia MBA są w Polsce segmentem, za który państwo nigdy nie płaciło uczelniom i w który nie ingeruje. Mam wrażenie, że w tym przypadku przyniosło to dobre efekty, bo stworzyło bardzo silną konkurencję między programami MBA - dzięki czemu te programy stają się coraz lepsze. Nic tak nie podnosi jakości studiów jak konkurencja. Ważne jest też to o czym mówiłem wcześniej - studenci wiedzą, czego chcą, więc wiele od nas wymagają, w związku z czym tworzy się system „przymusu" ciągłego doskonalenia programu nauczania, który czyni życie trudniejszym, ale powoduje, że programy MBA muszą zachować wysoką jakość.
W jaki sposób tworzy się program studiów MBA?
Jedną z rzeczy, na którą zwraca się uwagę w programach MBA od samego początku jest to, żeby dać ludziom praktyczne narzędzie odniesienia sukcesu w życiu zawodowym. W związku z tym programy są nakierowane na rzeczywiste potrzeby rynku. W przypadku studiów MBA nie ma miejsca na wątpliwości, które możemy mieć odnośnie wielu kierunków studiów regularnych, co do których nie ma pewności, czy ich słuchacze są kształceni zgodnie z potrzebami rynku. W ramach studiów MBA musimy uczyć dokładnie tego, co jest ludziom potrzebne – inaczej nie przetrwamy. To jest wielka przewaga programów tego typu nad programami ogólnymi, realizowanymi w trybie zwykłych studiów, gdzie tej presji, czego i w jakiej jakości studenci się uczą, jest znacznie mniej.
Programy muszą się więc zmieniać bardzo dynamicznie – w czasach kryzysu predyspozycje potrzebne menadżerom są chyba nieco inne niż w czasach prosperity?
Oczywiście – programy stale się zmieniają i dostosowują do realiów. Gruntowne zmiany programów przeprowadzane są raz na kilka lat - natomiast same treści programowe aktualizowane są na bieżąco. W dobrych programach MBA silny nacisk kładziony jest na to, by realizowali je ludzie z praktycznym doświadczeniem. Ideałem jest dla nas wykładowca, który ma jednocześnie i akademickie, i praktyczne wykształcenie, ale są też tacy, którzy mają ogromne doświadczenie praktyczne, a mniejsze akademickie - i odwrotnie. Praktycy, którzy są na rynku i działają w gospodarce na co dzień, w naturalny sposób dostarczają najświeższą wiedzę, uwzględniającą aktualne problemy. Dzięki temu, nie musimy formalnie zmieniać programu, żeby zareagować np. na kryzys. U nas to się odbywa na bieżąco - co więcej, to nasi studenci żądają tego, aby treści programów odpowiadały aktualnym wydarzeniom w gospodarce.
Mówił pan, że studentami MBA są osoby, które mają już pewne wykształcenie, mają doświadczenie zawodowe. A więc nie każdy absolwent uczelni wyższej może być w przyszłości rekinem biznesu?
Predyspozycje trzeba mieć zawsze i do wszystkiego, jeżeli chce się coś w życiu dobrze robić. Natomiast w sensie formalnym studia MBA są skierowane do osób, które mają dyplom studiów i podstawy wyższego wykształcenia, a jednocześnie mają odpowiednio duże doświadczenie. Oczywiście różne programy skierowane są do różnych osób - mamy program dla osób młodszych, realizowany w trybie dziennym – od nich żądamy mniejszego ładunku doświadczeń. Mamy program weekendowy, trudniejszy, dla osób, od których się na wstępie żąda się większego doświadczenia.
Wiedza i doświadczenie – studenci MBA to elita elit?
To jest elita. Troszeczkę oszukiwałem mówiąc wcześniej, że programy MBA kształcą znacznie lepiej niż normalne studia. Faktem jest, że nasi studenci są tak dobrze przygotowani, bo już na wejściu są to osoby po jakiejś selekcji, mające doświadczenia zawodowe, które radzą sobie na rynku również bez studiów MBA. Dzięki studiom MBA te osoby dostają jednak do ręki dodatkowe narzędzie.
To jest takie szlifowanie diamentów?
Tak. I to jest w tym momencie trochę taka wstydliwa tajemnica, bo z punktu widzenia instytucji chciałoby się sugerować, że to nasze świetne nauczanie powoduje, że studenci robią kariery. Prawda jest jednak taka, że w ramach MBA już na wstępie rekrutuje się osoby, które są takimi właśnie diamentami. To ludzie, którzy już pokazali, że potrafią. Jeżeli wspomoże się ich doświadczeniem, odpowiednimi technikami działania, rozwojem odpowiednich umiejętności - wówczas szansa, że odniosą jeszcze większe sukcesy gwałtownie wzrasta.
Czy na studiach MBA jest miejsce dla humanistów?
Nie ograniczamy w żaden sposób liczby kierunków po których można ubiegać się o miejsce na studiach MBA. Wręcz przeciwnie - bardzo chętnie widzimy osoby z rożnych sektorów, z bardzo różnym wykształceniem, z bardzo różnym doświadczeniem. Mogą to być również humaniści. Dla nich pewnym problemem jest to, że muszą przyjąć dawkę wiedzy matematycznej.
Co poza doświadczeniem i wiedzą bierze się pod uwagę w procesie rekrutacji?
Patrzymy również na rodzaj doświadczeń. Teoretycznie powinniśmy stawiać na studentów tych, którzy mają doświadczenia w zarządzaniu firmami. Ale jeśli ktoś ma ciekawe doświadczenia zupełnie innego typu - np. ma za sobą pracę w fundacjach, może to być równie interesujące. Szukamy głównie ludzi o ciekawych doświadczeniach zawodowych. Niekoniecznie osób spod sztancy, o danym rodzaju wykształcenia czy kariery zawodowej. Szukamy ludzi ciekawych, otwartych, rzutkich, z inicjatywą, z otwartymi umysłami, ze zdolnościami – których posiadanie już udowodnili.
Studia MBA narodziły się w Stanach w latach 50-tych. U nas, z oczywistych powodów, pierwsze takie studia były uruchamiane w latach 90-tych. Udało nam się nadrobić te 40 lat opóźnienia?
Udało na, się nadrobić bardzo wiele. Jest w Polsce przynajmniej kilka programów, które są porównywalne z zachodnioeuropejskimi pod względem merytorycznym. Natomiast trzeba pamiętać, że studia MBA to dziedzina edukacji, w której niesłychanie liczy się reputacja -a tę zdobywa się długimi latami. To sprawia, że dyplom amerykańskich czy wielu zachodnioeuropejskich uczelni będzie bardziej prestiżowy niż dyplom z programu polskiego - chociaż nie uważam, żebyśmy mieli powody do wstydu, jeżeli chodzi o jakość kształcenia.
Niestety przy programach MBA liczy się nie tylko rzeczywisty poziom przekazywanej wiedzy, ale również prestiż. I tu mamy jeszcze dużo do zrobienia. Poza tym jest jeszcze jedna rzecz, która czasem umyka uwadze - a jest niesłychanie ważna. Mówi się, że siłą dobrych programów MBA jest nie tylko to, czego ludzie się nauczą, ale również sieć absolwentów. Wszyscy absolwenci programów są niejako rodziną. Wokół programu, który ma kilkadziesiąt lat tradycji, w którym są tysiące menadżerów, tworzy się grupa wzajemnie się wspierająca, co ułatwia w przyszłości nieformalne kontakty. Tego nie da się tak szybko nadrobić.
Polskim programom MBA brakuje takiej sieci?
Nasz program ma już ponad tysiąc absolwentów – podobną ich liczbę ma program SGH. To już zaczyna tworzyć pewną sieć. Natomiast daleko nam do sieci absolwentów, które mają wielkie uczelnie, prowadzące programy MBA od pół wieku. To są dziesiątki tysięcy ludzi rozrzuconych po firmach na całym świecie, którzy stanowią rodzinę danego programu MBA. Mimo wszystko uważamy jednak, że sieć naszych absolwentów staje się siecią, którą zaczyna być widać, która może pomóc przyszłym menadżerom.
A jeżeli chodzi o sam program - czy studia w Polsce są konkurencyjne względem tych zagranicznych?
Programy są porównywalne. Oczywiście trzeba pamiętać o tym, że są programy droższe i tańsze. Programy najbardziej prestiżowe, w przypadku których trzeba się liczyć z wysokimi opłatami, są w stanie sfinansować bardzo drogich wykładowców. Przy czym niekoniecznie dwukrotnie droższy wykładowca jest dwukrotnie lepszy - to trochę bardziej kwestia płacenia za nazwisko niż za rzeczywistą wiedzę. W rzeczywistości różnica nie jest aż tak wielka, jak wynikałoby to z różnicy w opłatach za studia. Z kolei my, tworząc polskie programy, zdajemy sobie sprawę z ograniczeń finansowych Polaków. Nie możemy proponować osobom, które u nas studiują, programów tak drogich, jak oferowane na wiodących amerykańskich czy zachodnioeuropejskich uczelniach. W związku z tym musimy stawiać na wykładowców, którzy dysponują dużą wiedzą, ale ich nazwiska nie są aż tak znane, jak nazwiska gwiazd zatrudnianych przez wielkie zachodnie uczelnie.
Państwa program „International MBA" zajął pierwsze miejsce w Europie Wschodniej w kategorii General Management w rankingu EDUNIVERSAL BEST MASTERS RANKING. Jaka jest tajemnica państwa sukcesów?
W Polsce jest kilka bardzo dobrych programów MBA - my postaraliśmy się nie tylko o bardzo dobry program, ale również o to, by uzyskać bardzo dobrą reputację międzynarodową. Jedna z prostszych, ale rzadko stosowanych w Polsce recept na zdobycie tej reputacji, polega na uzyskaniu tzw. akredytacji międzynarodowej. Jej zdobywanie to bardzo trudny i żmudny proces. To jest coś takiego jak certyfikat ISO tylko w odniesieniu do programów MBA.
Ponadto nasze programy były od początku prowadzone wyłącznie po angielsku. Ma to istotne znacznie, bo jeżeli robi się program w tym języku – łatwo pozyskać studentów spoza Polski. Nie ma się bowiem co łudzić, że programy pisane częściowo po polsku przyciągną zagranicznych studentów.
Inwestowanie w obcojęzyczne programy się zwraca?
Około połowa naszych studentów to słuchacze spoza Polski. To niesłychanie pomaga w budowaniu jakości i tworzy pewną renomę. Programy konstruowane po polsku, chociażby częściowo, mają niewielkie szanse, żeby znaleźć się wysoko w rankingach.
Dlaczego warto zdecydować się na Szkołę Biznesu Politechniki Warszawskiej?
Tutaj każdy student znajdzie bardzo wielu świetnych profesorów, znajdzie też szeroką sieć absolwentów, którzy robią kariery na świecie. Myślę, że decydując się na nasze studia, podejmie bardzo dobry wybór. Może zachowam się teraz niebiznesowo, ale zachęcam jednocześnie do porównywania oferty różnych polskich programów MBA. Student powinien zdawać sobie sprawę, że jest kilka bardzo dobrych programów, z którymi z przyjemnością ciągle konkurujemy. My chętnie porównujemy się i zachęcamy do tego, żeby nas porównać z innymi. Chcemy, aby trafiali do nas ci studenci, którzy są przekonani, że nasz program odpowiadam im najbardziej. Mamy też troszeczkę swoistej przewagi - dzięki temu, że działamy w ramach Politechniki Warszawskiej. W najbliższych latach planujemy trochę silniejsze niż inni nastawienie na nowe technologie i przemysł IT. A to, z czego jesteśmy najbardziej dumni to fakt, że mamy świetnych studentów, świetnych absolwentów, świetnych wykładowców, dobry program i dobrych partnerów.
Artur Bartkiewicz: Dlaczego w czasach, kiedy tak wielu absolwentów wyższych uczelni nie może znaleźć pracy, warto kończyć studia MBA?
Prof. Witold Orłowski: Musimy sobie zadać pytanie czy wszystkie studia pokrywają się z potrzebami rynku. Czy nie jest przypadkiem tak, że wśród bezrobotnych absolwentów jest bardzo wielu takich, którzy po prostu maja dyplom, ale nie mają ani kwalifikacji ani umiejętności, które akurat są na rynku wymagane. Różnica między dobrymi studiami MBA, a wieloma innymi kierunkami studiów jest taka, że studia MBA zapewniają dokładnie takie umiejętności, jakich rynek akurat potrzebuje. Krótko mówiąc - absolwenci dobrych studiów MBA nie mają kłopotów ze znalezieniem pracy, co oznacza, że MBA to studia bardzo wyraźnie nakierowane na potrzeby rynku. Oczywiście od tej reguły zdarzają się wyjątki, ale generalnie problem bezrobotnych absolwentów MBA nie istnieje.
W Polsce był taki moment, kiedy bardzo modne było studiowanie zarządzania – i to właśnie studenci tego kierunku mieli po ukończeniu studiów największe problemy ze znalezieniem pracy. Dlaczego z absolwentami MBA jest inaczej?
Studia MBA są przygotowane z myślą o ludziach, którzy już mają doświadczenie zawodowe, w związku z tym studia tylko uzupełniają ich wiedzę. To jest niesłychanie efektywny sposób uczenia - ci, którzy idą na te studia, potrafią nie tylko się uczyć, ale dowiadują się również jak wykorzystać własną wiedzę i doświadczenia do potrzeb runku. To są studia dla ludzi, którzy są bardziej dojrzali niż zwykli studenci. 20-latek idzie na studia często głównie po to, aby ukończyć cokolwiek – a potem się zobaczy. Z kolei na studiach MBA studenci chcą się jak najwięcej nauczyć. To zupełnie inny poziom motywacji.
Student MBA aż tak bardzo różni się od „klasycznego" studenta?
Tak. To nie są studia obowiązkowe, które robi się, dlatego że jest presja, żeby mieć dyplom. To są studia, na które ludzie idą, bo mają taką potrzebę. To się oczywiście natychmiast odbija na jakości - studenci mają potrzebę studiowania, wiedzą po co to robią. Poza tym studia MBA są w Polsce segmentem, za który państwo nigdy nie płaciło uczelniom i w który nie ingeruje. Mam wrażenie, że w tym przypadku przyniosło to dobre efekty, bo stworzyło bardzo silną konkurencję między programami MBA - dzięki czemu te programy stają się coraz lepsze. Nic tak nie podnosi jakości studiów jak konkurencja. Ważne jest też to o czym mówiłem wcześniej - studenci wiedzą, czego chcą, więc wiele od nas wymagają, w związku z czym tworzy się system „przymusu" ciągłego doskonalenia programu nauczania, który czyni życie trudniejszym, ale powoduje, że programy MBA muszą zachować wysoką jakość.
W jaki sposób tworzy się program studiów MBA?
Jedną z rzeczy, na którą zwraca się uwagę w programach MBA od samego początku jest to, żeby dać ludziom praktyczne narzędzie odniesienia sukcesu w życiu zawodowym. W związku z tym programy są nakierowane na rzeczywiste potrzeby rynku. W przypadku studiów MBA nie ma miejsca na wątpliwości, które możemy mieć odnośnie wielu kierunków studiów regularnych, co do których nie ma pewności, czy ich słuchacze są kształceni zgodnie z potrzebami rynku. W ramach studiów MBA musimy uczyć dokładnie tego, co jest ludziom potrzebne – inaczej nie przetrwamy. To jest wielka przewaga programów tego typu nad programami ogólnymi, realizowanymi w trybie zwykłych studiów, gdzie tej presji, czego i w jakiej jakości studenci się uczą, jest znacznie mniej.
Programy muszą się więc zmieniać bardzo dynamicznie – w czasach kryzysu predyspozycje potrzebne menadżerom są chyba nieco inne niż w czasach prosperity?
Oczywiście – programy stale się zmieniają i dostosowują do realiów. Gruntowne zmiany programów przeprowadzane są raz na kilka lat - natomiast same treści programowe aktualizowane są na bieżąco. W dobrych programach MBA silny nacisk kładziony jest na to, by realizowali je ludzie z praktycznym doświadczeniem. Ideałem jest dla nas wykładowca, który ma jednocześnie i akademickie, i praktyczne wykształcenie, ale są też tacy, którzy mają ogromne doświadczenie praktyczne, a mniejsze akademickie - i odwrotnie. Praktycy, którzy są na rynku i działają w gospodarce na co dzień, w naturalny sposób dostarczają najświeższą wiedzę, uwzględniającą aktualne problemy. Dzięki temu, nie musimy formalnie zmieniać programu, żeby zareagować np. na kryzys. U nas to się odbywa na bieżąco - co więcej, to nasi studenci żądają tego, aby treści programów odpowiadały aktualnym wydarzeniom w gospodarce.
Mówił pan, że studentami MBA są osoby, które mają już pewne wykształcenie, mają doświadczenie zawodowe. A więc nie każdy absolwent uczelni wyższej może być w przyszłości rekinem biznesu?
Predyspozycje trzeba mieć zawsze i do wszystkiego, jeżeli chce się coś w życiu dobrze robić. Natomiast w sensie formalnym studia MBA są skierowane do osób, które mają dyplom studiów i podstawy wyższego wykształcenia, a jednocześnie mają odpowiednio duże doświadczenie. Oczywiście różne programy skierowane są do różnych osób - mamy program dla osób młodszych, realizowany w trybie dziennym – od nich żądamy mniejszego ładunku doświadczeń. Mamy program weekendowy, trudniejszy, dla osób, od których się na wstępie żąda się większego doświadczenia.
Wiedza i doświadczenie – studenci MBA to elita elit?
To jest elita. Troszeczkę oszukiwałem mówiąc wcześniej, że programy MBA kształcą znacznie lepiej niż normalne studia. Faktem jest, że nasi studenci są tak dobrze przygotowani, bo już na wejściu są to osoby po jakiejś selekcji, mające doświadczenia zawodowe, które radzą sobie na rynku również bez studiów MBA. Dzięki studiom MBA te osoby dostają jednak do ręki dodatkowe narzędzie.
To jest takie szlifowanie diamentów?
Tak. I to jest w tym momencie trochę taka wstydliwa tajemnica, bo z punktu widzenia instytucji chciałoby się sugerować, że to nasze świetne nauczanie powoduje, że studenci robią kariery. Prawda jest jednak taka, że w ramach MBA już na wstępie rekrutuje się osoby, które są takimi właśnie diamentami. To ludzie, którzy już pokazali, że potrafią. Jeżeli wspomoże się ich doświadczeniem, odpowiednimi technikami działania, rozwojem odpowiednich umiejętności - wówczas szansa, że odniosą jeszcze większe sukcesy gwałtownie wzrasta.
Czy na studiach MBA jest miejsce dla humanistów?
Nie ograniczamy w żaden sposób liczby kierunków po których można ubiegać się o miejsce na studiach MBA. Wręcz przeciwnie - bardzo chętnie widzimy osoby z rożnych sektorów, z bardzo różnym wykształceniem, z bardzo różnym doświadczeniem. Mogą to być również humaniści. Dla nich pewnym problemem jest to, że muszą przyjąć dawkę wiedzy matematycznej.
Co poza doświadczeniem i wiedzą bierze się pod uwagę w procesie rekrutacji?
Patrzymy również na rodzaj doświadczeń. Teoretycznie powinniśmy stawiać na studentów tych, którzy mają doświadczenia w zarządzaniu firmami. Ale jeśli ktoś ma ciekawe doświadczenia zupełnie innego typu - np. ma za sobą pracę w fundacjach, może to być równie interesujące. Szukamy głównie ludzi o ciekawych doświadczeniach zawodowych. Niekoniecznie osób spod sztancy, o danym rodzaju wykształcenia czy kariery zawodowej. Szukamy ludzi ciekawych, otwartych, rzutkich, z inicjatywą, z otwartymi umysłami, ze zdolnościami – których posiadanie już udowodnili.
Studia MBA narodziły się w Stanach w latach 50-tych. U nas, z oczywistych powodów, pierwsze takie studia były uruchamiane w latach 90-tych. Udało nam się nadrobić te 40 lat opóźnienia?
Udało na, się nadrobić bardzo wiele. Jest w Polsce przynajmniej kilka programów, które są porównywalne z zachodnioeuropejskimi pod względem merytorycznym. Natomiast trzeba pamiętać, że studia MBA to dziedzina edukacji, w której niesłychanie liczy się reputacja -a tę zdobywa się długimi latami. To sprawia, że dyplom amerykańskich czy wielu zachodnioeuropejskich uczelni będzie bardziej prestiżowy niż dyplom z programu polskiego - chociaż nie uważam, żebyśmy mieli powody do wstydu, jeżeli chodzi o jakość kształcenia.
Niestety przy programach MBA liczy się nie tylko rzeczywisty poziom przekazywanej wiedzy, ale również prestiż. I tu mamy jeszcze dużo do zrobienia. Poza tym jest jeszcze jedna rzecz, która czasem umyka uwadze - a jest niesłychanie ważna. Mówi się, że siłą dobrych programów MBA jest nie tylko to, czego ludzie się nauczą, ale również sieć absolwentów. Wszyscy absolwenci programów są niejako rodziną. Wokół programu, który ma kilkadziesiąt lat tradycji, w którym są tysiące menadżerów, tworzy się grupa wzajemnie się wspierająca, co ułatwia w przyszłości nieformalne kontakty. Tego nie da się tak szybko nadrobić.
Polskim programom MBA brakuje takiej sieci?
Nasz program ma już ponad tysiąc absolwentów – podobną ich liczbę ma program SGH. To już zaczyna tworzyć pewną sieć. Natomiast daleko nam do sieci absolwentów, które mają wielkie uczelnie, prowadzące programy MBA od pół wieku. To są dziesiątki tysięcy ludzi rozrzuconych po firmach na całym świecie, którzy stanowią rodzinę danego programu MBA. Mimo wszystko uważamy jednak, że sieć naszych absolwentów staje się siecią, którą zaczyna być widać, która może pomóc przyszłym menadżerom.
A jeżeli chodzi o sam program - czy studia w Polsce są konkurencyjne względem tych zagranicznych?
Programy są porównywalne. Oczywiście trzeba pamiętać o tym, że są programy droższe i tańsze. Programy najbardziej prestiżowe, w przypadku których trzeba się liczyć z wysokimi opłatami, są w stanie sfinansować bardzo drogich wykładowców. Przy czym niekoniecznie dwukrotnie droższy wykładowca jest dwukrotnie lepszy - to trochę bardziej kwestia płacenia za nazwisko niż za rzeczywistą wiedzę. W rzeczywistości różnica nie jest aż tak wielka, jak wynikałoby to z różnicy w opłatach za studia. Z kolei my, tworząc polskie programy, zdajemy sobie sprawę z ograniczeń finansowych Polaków. Nie możemy proponować osobom, które u nas studiują, programów tak drogich, jak oferowane na wiodących amerykańskich czy zachodnioeuropejskich uczelniach. W związku z tym musimy stawiać na wykładowców, którzy dysponują dużą wiedzą, ale ich nazwiska nie są aż tak znane, jak nazwiska gwiazd zatrudnianych przez wielkie zachodnie uczelnie.
Państwa program „International MBA" zajął pierwsze miejsce w Europie Wschodniej w kategorii General Management w rankingu EDUNIVERSAL BEST MASTERS RANKING. Jaka jest tajemnica państwa sukcesów?
W Polsce jest kilka bardzo dobrych programów MBA - my postaraliśmy się nie tylko o bardzo dobry program, ale również o to, by uzyskać bardzo dobrą reputację międzynarodową. Jedna z prostszych, ale rzadko stosowanych w Polsce recept na zdobycie tej reputacji, polega na uzyskaniu tzw. akredytacji międzynarodowej. Jej zdobywanie to bardzo trudny i żmudny proces. To jest coś takiego jak certyfikat ISO tylko w odniesieniu do programów MBA.
Ponadto nasze programy były od początku prowadzone wyłącznie po angielsku. Ma to istotne znacznie, bo jeżeli robi się program w tym języku – łatwo pozyskać studentów spoza Polski. Nie ma się bowiem co łudzić, że programy pisane częściowo po polsku przyciągną zagranicznych studentów.
Inwestowanie w obcojęzyczne programy się zwraca?
Około połowa naszych studentów to słuchacze spoza Polski. To niesłychanie pomaga w budowaniu jakości i tworzy pewną renomę. Programy konstruowane po polsku, chociażby częściowo, mają niewielkie szanse, żeby znaleźć się wysoko w rankingach.
Dlaczego warto zdecydować się na Szkołę Biznesu Politechniki Warszawskiej?
Tutaj każdy student znajdzie bardzo wielu świetnych profesorów, znajdzie też szeroką sieć absolwentów, którzy robią kariery na świecie. Myślę, że decydując się na nasze studia, podejmie bardzo dobry wybór. Może zachowam się teraz niebiznesowo, ale zachęcam jednocześnie do porównywania oferty różnych polskich programów MBA. Student powinien zdawać sobie sprawę, że jest kilka bardzo dobrych programów, z którymi z przyjemnością ciągle konkurujemy. My chętnie porównujemy się i zachęcamy do tego, żeby nas porównać z innymi. Chcemy, aby trafiali do nas ci studenci, którzy są przekonani, że nasz program odpowiadam im najbardziej. Mamy też troszeczkę swoistej przewagi - dzięki temu, że działamy w ramach Politechniki Warszawskiej. W najbliższych latach planujemy trochę silniejsze niż inni nastawienie na nowe technologie i przemysł IT. A to, z czego jesteśmy najbardziej dumni to fakt, że mamy świetnych studentów, świetnych absolwentów, świetnych wykładowców, dobry program i dobrych partnerów.