W tym samym 1989 r., w którym zwyciężyła Solidarność, przegrał polski przemysł. Jedną z rzeczy, które zaniedbano podczas transformacji ustrojowej, było strategiczne myślenie o polskim przemyśle i energetyce. Po prostu go zabrakło. Po upadku komunizmu decyzje geopolityczne zostały podjęte niemal od razu – polski rząd obrał kurs na wstąpienie do Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz integrację z Unią Europejską. Odpowiednio wcześnie nie zapadły jednak decyzje dotyczące kluczowych gałęzi gospodarki, które mogłyby stać się koniem pociągowym polskiego sukcesu gospodarczego i dobrobytu społecznego.
Transformacja ustrojowa i błędy prywatyzacji to tematy, które od ponad dekady analizują polscy socjologowie i ekonomiści. Jednym z wniosków, które wyciągają, jest przekonanie o tym, że niektóre gałęzie przemysłu można było uratować, gdyby polski rząd stworzył odpowiednio wcześnie plan strategiczny rozwoju gospodarki. Tak się jednak nie stało. Winę za to ponoszą po części politycy, po części różne grupy lobbingowe.
PUŁAPKA ŚREDNIEGO DOCHODU
Potrzeba strategicznego budowania potencjału przemysłowego zyskała znaczenie priorytetowe dopiero później, gdy polscy politycy uświadomili sobie, że Polska u progu XXI w. stała się przemysłowym ugorem. Choć obecnie nasza gospodarka jest atrakcyjna dla Europy, jest to jednak sytuacja tymczasowa. W opinii dziennikarzy i publicystów magazynów takich jak „Foreign Affairs” czy „The Economist” Polska to kraj, którego głównym atutem dla konkurencyjnej gospodarki europejskiej jest tania i wykwalifikowana siła robocza. Firmy z Europy Zachodniej znajdują u nas odpowiednie warunki do otwierania swoich oddziałów, stawiania fabryk oraz obsługiwania ich tanim kosztem. Dlaczego? Bo polski pracownik kosztuje mniej niż jego odpowiednik na zachodzie Europy. Jest przy tym równie kompetentny. Ale problem polega na tym, że polska siła robocza z czasem przestanie być tania dla zachodnich firm. Kiedy średnie płace w Polsce będą dorównywały europejskim, Polska dla zagranicznych firm przestanie być atrakcyjna. Wtedy zakłady produkcyjne zostaną przeniesione do innych, tańszych krajów. Ten proces może spowodować powstanie pułapki średniego dochodu – jeśli w czasie krótkotrwałej prosperity związanej z atrakcyjnością siły roboczej dany kraj nie rozwinie innych sposobów zapewnienia konkurencyjności gospodarki, to w pewnym momencie zostaje na lodzie. Bez własnych gałęzi przemysłu pogrąża się w stagnacji.ORKA NA PRZEMYSŁOWYM UGORZE
– Polska już jest w pułapce średniego dochodu – mówił niedawno w wywiadzie cytowanym przez portal BiznesAlert dr Dominik Smyrgała, ekspert od bezpieczeństwa energetycznego i wykładowca Collegium Civitas. – Nasza gospodarka jest imitacyjna i zbliżamy się do granic możliwości rozwoju gospodarczego – dodawał. Tę świadomość mają też polscy politycy, którzy zaczynają rozumieć, że wyjść z pułapki można tylko dzięki jak najszybszemu stworzeniu i rozwojowi wielkich spółek zdolnych do pobudzenia polskiej innowacyjności i wsparcia nowych gałęzi przemysłu. To spółki, które niejednokrotnie muszą mieć wsparcie państwa, ponieważ ich działalność nie zawsze bilansuje się finansowo.
W sierpniu Ministerstwo Skarbu Państwa uczyniło zdecydowany krok w kierunku wsparcia takich spółek. Została opublikowana „Lista podmiotów o strategicznym znaczeniu dla gospodarki państwa”. Znalazły się na niej 22 spółki strategiczne, czyli podmioty kluczowe dla rozwoju polskiego przemysłu i gospodarki oraz bezpieczeństwa państwa. Lista jest załącznikiem do „Priorytetów zarządzania portfelem podmiotów nadzorowanych przez Ministra Skarbu Państwa do roku 2015” z kwietnia tego roku. Choć dokument nie ma jeszcze statusu rozporządzenia Rady Ministrów i na jego przyjęcie jeszcze poczekamy, to i tak stanowi wyraźny sygnał, że politycy zaczynają strategicznie myśleć o przyszłości polskiego przemysłu i energetyki.
STRATEGIA PRZECIW PRZEJĘCIOM
Na liście znalazły się spółki z branży energetycznej, zbrojeniowej, instytucje finansowe, instytucje publiczne oraz media – Telewizja Polska TVP i Polskie Radio. Wśród spółek szczególnie ważnych dla naszej energetyki i przemysłu są: Grupa Lotos, KGHM Polska Miedź, PGE Polska Grupa Energetyczna, Grupa Azoty, Polski Koncern Naftowy Orlen, Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych „Przyjaźń”, Przedsiębiorstwo Przeładunku Paliw Płynnych „Naftoport”, Tauron Polska Energia, Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście, Zarząd Morskiego Portu Gdańsk, Zarząd Morskiego Portu Gdynia. Wpisanie ich na listę spółek strategicznych ma ogromne znaczenie z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego państwa.
Choć większość wymienionych podmiotów i tak była dotychczas de facto uznana za kluczowe dla naszej gospodarki, to formalne uznanie ich za strategiczne ma być zabezpieczeniem przed utratą kontroli nad nimi przez państwo. Spółek takich kraj nie może ani sprzedać, ani przekazać kontroli nad nimi innym podmiotom, ponieważ sam musi zachować w nich władztwo korporacyjne. To bardzo ważne – takim spółkom dzięki wsparciu państwa będzie łatwiej prowadzić konsolidację całych gałęzi przemysłu. Mogą one również się stać bardziej stabilne w oczach potencjalnych inwestorów oraz będą odporne na wrogie przejęcia.
Takie właśnie zagrożenie pojawiło się dla Grupy Azoty, tarnowskiej spółki działającej w przemyśle chemicznym. Spółka mogła podlegać prywatyzacji. Kiedy jednak nie ma odpowiednich regulacji prawnych, możliwa jest dyskretna, niejawna gra geopolityczna. W przypadku Azotów taka gra w ostatnich latach była podejmowana kilkakrotnie przez Rosjan. Ostatni raz w czerwcu tego roku, gdy rosyjski miliarder Wiaczesław Kantor uzyskał kilkudziesięcioprocentowy udział w Grupie Azoty. W poprzednich latach, kiedy udział rosyjskiego kapitału w spółce zaczął się zwiększać, ówczesny minister skarbu Mikołaj Budzanowski połączył Zakłady Azotowe w Tarnowie z Zakładami Azotowymi w Puławach po to, by zmniejszyć próg procentowy akcji niezbędny dla przejęcia. Proponowane umieszczenie Azotów na liście spółek strategicznych to zmieni. – Grupa Azoty jest spółką strategiczną ze względu na skalę działalności, ma duży wpływ na polską gospodarkę i ogromne znaczenie dla rynku pracy – mówił niedawno obecny minister skarbu Włodzimierz Karpiński. – Dokumenty przygotowywane przez poprzednie rządy mówiły o prywatyzacji polskiej chemii, ale postawiliśmy temu tamę – dodał.
POLAK, WĘGIER – NIE BRATANKI?
Spółki energetyczne na liście strategicznej Ministerstwa Skarbu Państwa to zachęta dla inwestorów oraz wyraźne wskazanie, że energetyka będzie jednym z głównych motorów rozwoju przemysłowego Polski. Uwagę zwraca postawienie na paliwa, sektor naftowy i gazowniczy oraz infrastrukturę przesyłową, której częścią są obecne na liście porty w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie i Świnoujściu. Ich włączenie do spisu to wyraźny znak, że nasz rząd twardo stawia m.in. na rozwój korytarza energetycznego Północ-Południe służącego do przesyłu gazu. Korytarz będzie łączyć narodowe systemy gazowe i umożliwi przesyłanie gazu od gazoportu w Świnoujściu przez Polskę, Słowację, Węgry, aż do wybrzeża Chorwacji, która także buduje terminal gazowy.
Warto przypomnieć, że ingerencja w budowę terminalu w Chorwacji stała się niedawno przyczyną międzynarodowego skandalu. Okazało się, że Węgrzy we współpracy z Rosjanami chcieli przejąć chorwacki koncern energetyczny INA. Plan był następujący: pracownicy węgierskiej spółki energetycznej MOL wręczają 10 mln euro łapówki premierowi Chorwacji Ivo Sanaderowi. Ten w zamian za to przymknie oko na przejęcie pakietu kontrolnego spółki przez węgierski MOL. Po wszystkim MOL sprzeda swoje udziały Rosji, która w ten sposób otrzymałaby kontrolę nad spółką budującą końcówkę korytarza Północ-Południe, którego początek znajduje się w Świnoujściu. Ostatecznie do transakcji jednak nie doszło, a premier Chorwacji poszedł do więzienia. Gdyby jednak w Chorwacji istniały prawne zabezpieczenia przeciw przejęciu spółki (takie jak właśnie lista spółek strategicznych), do zagrożenia wrogim przejęciem mogłoby w ogóle nie dojść.
ENERGIA NA CZYSTO
Jednak stawianie na bezpieczną energetykę to niejedyny plan Polski. Kolejnym z nich jest rozwój energetyki bezpiecznej dla środowiska, szczególnie że w kolejnych latach będzie wzrastać presja na zwiększenie przez nasz kraj ekologiczności oraz efektywności energetycznej przemysłu. Unijna polityka klimatyczna popierana przez Niemcy stawia wymóg, abyśmy promowali ekologiczne sposoby produkcji energii. Niestety, większość energii w Polsce powstaje w wyniku spalania węgla (w 2012 r. 33,5 proc. energii elektrycznej produkowano z węgla brunatnego, a 50,6 proc. z węgla kamiennego). Co z tym zrobimy? „Polityka energetyczna Polski do 2030 r.”, dokument z 2009 r., zawiera wytyczne dla rozwoju polskiej energetyki. Brakuje w nim jednak konkretów – w zasadzie jego autorzy nie zaakcentowali, na które ze źródeł energii Polska ma postawić. Bardziej konkretna jest perspektywa krótkoterminowa, do roku 2020, zawarta w opracowanej w kwietniu „Strategii bezpieczeństwa energetycznego i środowiska”. – Pogodzenie wzrostu gospodarczego z dbałością o środowisko to obecnie jedno z największych wyzwań, przed którymi stoi Polska – głosi komunikat rządu. – Ma to szczególne znaczenie w kontekście zmian zachodzących w światowej gospodarce, takich jak wzrost poziomu życia obywateli, efektywne wykorzystywanie zasobów naturalnych czy zmiany wzorców produkcji i konsumpcji.
Zawarte w strategii cele do 2012 r. to, po pierwsze, zrównoważone gospodarowanie zasobami środowiska, po drugie, zapewnienie gospodarce krajowej bezpiecznego i konkurencyjnego zaopatrzenia w energię, po trzecie, poprawa stanu środowiska. Strategia opisuje plany zwiększenia efektywności energetycznej, zaznaczając przy tym, że Polska chce stawiać na eksploatację gazu łupkowego oraz – w dalszym ciągu – na węgiel brunatny. Przy tym jednak podkreśla, że należy stymulować zielony, czyli sprzyjający środowisku rozwój gospodarczy dzięki rozwojowi innowacyjnych technologii, takich jak odnawialne źródła energii.
WIATRAKI NAD KOPALNIĄ
Pozostaje pytanie: jakim źródłom energii powinniśmy dawać priorytet w ciągu kolejnych sześciu lat? Według zaakceptowanego przez Polskę pakietu klimatycznego do 2020 r. udział energii ze źródeł odnawialnych (OZE) w ogólnym zużyciu energii musi się zwiększyć do 15 proc. Według sprawozdania na temat energii odnawialnej opublikowanego pod koniec marca tego roku przez Komisję Europejską do 2010 r. OZE stanowiły prawie jedną dziesiątą rynku produkcji energii elektrycznej (9,5 proc). To więcej niż zadeklarowany przez nas do 2010 r. odsetek – 8,8 proc. W realizacji tego celu pomogły chociażby dopłaty do instalacji OZE – tylko Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w ubiegłym roku na działania proekologiczne wydał 5,6 mld zł. Dzięki wsparciu funduszu w ubiegłym roku prawie 21 tys. Polaków kupiło i zamontowało kolektory słoneczne, które mogą wytwarzać 60 tys. MWh zielonej energii rocznie.
Z drugiej strony podstawą polskiej gospodarki od lat jest węgiel i to się w najbliższym czasie nie zmieni. – Z punktu widzenia polskiego rządu węgiel ma być tym strategicznym fundamentem bezpieczeństwa energetycznego w Polsce – mówił w maju premier Donald Tusk. – Wykorzystanie odnawialnych źródeł energii jest priorytetem rządu – mówił z kolei pod koniec lipca wiceminister gospodarki Jerzy Witold Pietrewicz. Problem może się pojawić, gdy realizacja jednej ze strategii będzie utrudniać wykonanie drugiej – jeśli na przykład w kraju znajdziemy dotychczas nieobsługiwane zasoby węgla, nad którymi rozpościerają się wietrzne łąki. Jak wykorzystać taki teren, by uzyskać optymalne korzyści dla energetyki? Postawić kopalnię czy raczej ponad pokładami węgla zbudować dostarczające mniej energii, ale ekologiczne wiatraki? Najwyraźniej obie opcje są dziś równie prawdopodobne.