Poprawa efektywności energetycznej jest jak niekończąca się wojna, ale strategia Polski jest skuteczna – ocenia Gérard Bourland, prezes zarządu Dalkia Polska.
W naszej szerokości geograficznej zima potrafi solidnie dokuczyć, a w tle już mamy kłopoty z dostawami gazu z Rosji. Zimą tym bardziej można się spodziewać nawet czasowego wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu do Europy, w tym także do Polski. Czy klienci Dalkii, która jest obecna już w 40 polskich miastach, zmarzną tej zimy?
Na pewno nie. Wszędzie tam, gdzie działa Dalkia, nie mamy trosk związanych z kon fliktem rosyjsko-ukraińskim i nasi klienci również nie będą ich mieli. Dalkia wykorzystuje lokalne paliwa, właśnie dlatego, że mamy większą pewność ich dostępności. W Polsce jest to węgiel i polska biomasa, a nie gaz. Polska ma duże zasoby węgla kamiennego i brunatnego, co czyni ją jednym z najbardziej niezależnych energetycznie krajów Europy. Dlatego zapewniam, że tej zimy kaloryfery będą tak samo ciepłe jak poprzedniej. Mamy też zapasy węgla na terenie naszych zakładów, co jest trudniejsze do utworzenia w przypadku gazu.
Efektywność energetyczna polskiej gospodarki jest trzy razy niższa niż najbardziej rozwiniętych krajów UE i dwa razy niższa niż średnia europejska. Najwyższy czas na poprawę tych wyników, zwłaszcza że europejska energia jest najdroższa na świecie i dwukrotnie droższa niż w USA, a wdrożenie pakietu klimatycznego z pewnością podwyższy cenę. W jaki sposób Dalkia chce wziąć udział w tym procesie w Polsce?
Polska nie jest jedynym europejskim krajem, który mógłby popracować nad efektywnością energetyczną, tylko jednym z wielu. Jestem tutaj od roku i widzę, że polska strategia poprawy efektywności energetycznej jest skuteczna. Rząd, samorządy i miasta doskonale sobie radzą z pozyskiwaniem funduszy europejskich na ten cel, ale trzeba też pamiętać, że to proces, który wymaga czasu i wielu inwestycji – jest jak niekończąca się wojna. Trzeba sobie wyznaczyć kolejność działania. Dalkia chciałaby się zająć tymi miejscami, których wyniki można poprawić najszybciej i najskuteczniej, czyli takimi, gdzie się zarówno tworzy, jak i dystrybuuje energię. Te miejsca interesują nas najbardziej, ponieważ cały proces zależy wtedy od nas i możemy zagwarantować dobry końcowy efekt.
Czy Polacy już rozumieją konieczność ograniczenia wydatków na ciepło? I czy korzystają z takich możliwości?
Firmy tak, samorządy i miasta wciąż się tego uczą. Przedsiębiorstwa, które zużywają dużo energii, sprawdzają rachunki i starają się redukować koszty, bo widzą w tym korzyści, ale także ufają naszej wiedzy i technologii. Na polskim rynku jesteśmy od 16 lat, ale na europejskim – od ponad 70. Światowy kryzys jeszcze bardziej zwiększył nacisk na redukcję kosztów i w pewnym sensie pomaga nam przekonać kolejne firmy. W sektorze publicznym jest jeszcze dużo do zrobienia. Naszą misją jest teraz przekazywanie wiedzy o możliwościach zmniejszenia kosztów energii. W stosunku do klientów zobowiązujemy się nie tylko do znalezienia oszczędności, ale także do przeprowadzenia remontu, wymiany czy modernizacji instalacji, co zaowocuje mniejszymi rachunkami – zwykle od 10 do 30 proc. mniejszymi, ale to zależy od wieku wykorzystywanych instalacji. Zyskiem dzielimy się z klientem.
W jaki sposób?
To zależy od sposobu finansowania zmian, ale zwykle połowa zysku zostaje u klienta, połowa jest dla Dalkii. Możemy sfinansować cały proces wdrażania oszczędności, tylko jego część lub też pomóc w zdobyciu europejskiej dotacji. W 2015 r. Dalkia będzie miała do dyspozycji 10 mln euro dotacji na ten cel. Stawiamy warunek, że to my przejmujemy instalację i my prowadzimy jej eksploatację według swojej najlepszej wiedzy, bo tylko wtedy możemy zagwarantować osiągnięcie zadeklarowanych oszczędności.
Na jak długo Dalkia wiąże się z klientem?
To zależy od sposobu finansowania. Jeżeli zalecane zmiany w całości finansuje klient, to na dwa lub trzy lata. Jeżeli Dalkia – to w zależności od wyłożonej przez nas kwoty – na osiem lub dziesięć lat. W naszej branży nie zarabia się szybko, a my przecież nie skupiamy się tylko na dostarczaniu ciepła czy energii elektrycznej. Potrafimy także zarządzać gospodarką wodną i odpadami, i w niedalekiej przyszłości też chcielibyśmy się tym w Polsce zająć, ale wszystko po kolei. Zostaniemy tutaj długo, bo mamy wam dużo do zaoferowania.
Na pewno nie. Wszędzie tam, gdzie działa Dalkia, nie mamy trosk związanych z kon fliktem rosyjsko-ukraińskim i nasi klienci również nie będą ich mieli. Dalkia wykorzystuje lokalne paliwa, właśnie dlatego, że mamy większą pewność ich dostępności. W Polsce jest to węgiel i polska biomasa, a nie gaz. Polska ma duże zasoby węgla kamiennego i brunatnego, co czyni ją jednym z najbardziej niezależnych energetycznie krajów Europy. Dlatego zapewniam, że tej zimy kaloryfery będą tak samo ciepłe jak poprzedniej. Mamy też zapasy węgla na terenie naszych zakładów, co jest trudniejsze do utworzenia w przypadku gazu.
Efektywność energetyczna polskiej gospodarki jest trzy razy niższa niż najbardziej rozwiniętych krajów UE i dwa razy niższa niż średnia europejska. Najwyższy czas na poprawę tych wyników, zwłaszcza że europejska energia jest najdroższa na świecie i dwukrotnie droższa niż w USA, a wdrożenie pakietu klimatycznego z pewnością podwyższy cenę. W jaki sposób Dalkia chce wziąć udział w tym procesie w Polsce?
Polska nie jest jedynym europejskim krajem, który mógłby popracować nad efektywnością energetyczną, tylko jednym z wielu. Jestem tutaj od roku i widzę, że polska strategia poprawy efektywności energetycznej jest skuteczna. Rząd, samorządy i miasta doskonale sobie radzą z pozyskiwaniem funduszy europejskich na ten cel, ale trzeba też pamiętać, że to proces, który wymaga czasu i wielu inwestycji – jest jak niekończąca się wojna. Trzeba sobie wyznaczyć kolejność działania. Dalkia chciałaby się zająć tymi miejscami, których wyniki można poprawić najszybciej i najskuteczniej, czyli takimi, gdzie się zarówno tworzy, jak i dystrybuuje energię. Te miejsca interesują nas najbardziej, ponieważ cały proces zależy wtedy od nas i możemy zagwarantować dobry końcowy efekt.
Czy Polacy już rozumieją konieczność ograniczenia wydatków na ciepło? I czy korzystają z takich możliwości?
Firmy tak, samorządy i miasta wciąż się tego uczą. Przedsiębiorstwa, które zużywają dużo energii, sprawdzają rachunki i starają się redukować koszty, bo widzą w tym korzyści, ale także ufają naszej wiedzy i technologii. Na polskim rynku jesteśmy od 16 lat, ale na europejskim – od ponad 70. Światowy kryzys jeszcze bardziej zwiększył nacisk na redukcję kosztów i w pewnym sensie pomaga nam przekonać kolejne firmy. W sektorze publicznym jest jeszcze dużo do zrobienia. Naszą misją jest teraz przekazywanie wiedzy o możliwościach zmniejszenia kosztów energii. W stosunku do klientów zobowiązujemy się nie tylko do znalezienia oszczędności, ale także do przeprowadzenia remontu, wymiany czy modernizacji instalacji, co zaowocuje mniejszymi rachunkami – zwykle od 10 do 30 proc. mniejszymi, ale to zależy od wieku wykorzystywanych instalacji. Zyskiem dzielimy się z klientem.
W jaki sposób?
To zależy od sposobu finansowania zmian, ale zwykle połowa zysku zostaje u klienta, połowa jest dla Dalkii. Możemy sfinansować cały proces wdrażania oszczędności, tylko jego część lub też pomóc w zdobyciu europejskiej dotacji. W 2015 r. Dalkia będzie miała do dyspozycji 10 mln euro dotacji na ten cel. Stawiamy warunek, że to my przejmujemy instalację i my prowadzimy jej eksploatację według swojej najlepszej wiedzy, bo tylko wtedy możemy zagwarantować osiągnięcie zadeklarowanych oszczędności.
Na jak długo Dalkia wiąże się z klientem?
To zależy od sposobu finansowania. Jeżeli zalecane zmiany w całości finansuje klient, to na dwa lub trzy lata. Jeżeli Dalkia – to w zależności od wyłożonej przez nas kwoty – na osiem lub dziesięć lat. W naszej branży nie zarabia się szybko, a my przecież nie skupiamy się tylko na dostarczaniu ciepła czy energii elektrycznej. Potrafimy także zarządzać gospodarką wodną i odpadami, i w niedalekiej przyszłości też chcielibyśmy się tym w Polsce zająć, ale wszystko po kolei. Zostaniemy tutaj długo, bo mamy wam dużo do zaoferowania.