Prawo i Sprawiedliwość przyznało pierwsze miejsca na swoich listach w wyborach do Parlamentu Europejskiego politykom o najbardziej znanych w konkretnych okręgach nazwiskach. Jak zauważa Interia, takie ułożenie ma nie tylko zagwarantować partii zadowalający wynik, ale też zapewnić miejsca w Brukseli kandydatom, którzy zostali wskazani przez jej kierownictwo.
Wybory do PE. Walka o mandaty w PiS
Kampania wyborcza pokazała jednak, że niektórzy reprezentanci PiS, choć trafili na dalsze pozycje, nie chcą poddać się bez walki. Należący do partii rozmówca portalu przyznał, że część z nich wierzy w to, że mogą uzyskać więcej głosów od lokalnych „jedynek”. – Zwietrzyli szansę życia – ocenił polityk.
Zapytano więc o województwa, w których mandaty do europarlamentu trafić mogą do osób spoza bezwzględnej czołówki. Wśród nich wymieniono nieoczekiwanie „utracone” przez PiS po wyborach samorządowych Podlasie. Pierwsze miejsce przypadło tam Maciejowi Wąsikowi, jednak gonić go mają Karol Karski i Adam Andruszkiewicz.
Doniesienia o zagrożonych „jedynkach” PiS
Podobna sytuacja ma mieć miejsce w Wielkopolsce, gdzie „jedynką” został Wojciech Kolarski. Za nim znaleźli się Ryszard Czarnecki i Marlena Maląg, jednak nie musi to przekreślać ich szans na wyjazd do Brukseli. O przedwczesnym pożegnaniu z europarlamentem prawdopodobnie nie myślą też Jarosław Sellin i Piotr Müller, chociaż z pierwszego miejsca na Pomorzu kandydować będzie Anna Fotyga.
Z ustaleń Interii wynika, że zaskoczeniem mogą okazać się również wyniki na Dolnym Śląsku i w stolicy. W pierwszym z okręgów Beata Kempa i Michał Dworczyk mogą deptać po piętach Annie Zalewskiej. Do ostatniej chwili rywalizować w Warszawie mają natomiast Małgorzata Gosiewska i Tobiasz Bocheński, choć były kandydat na prezydenta stolicy wystartuje z drugiego miejsca.
Czytaj też:
Awantura podczas przesłuchania Kaczyńskiego. Poseł PiS został wykluczonyCzytaj też:
Najmniej istotne wybory? „Wyborca PO ma przerwać grilla, żeby wysłać do Brukseli byłych ministrów?”