Tribeca '16 - The Family Fang

Tribeca '16 - The Family Fang

The Family Fang (2016)
The Family Fang (2016) Źródło: Starz Media
Dodano:   /  Zmieniono: 
“The Family Fang”, czyli drugi pełnometrażowy film Jasona Batemana jest niezwykle ciekawą opowieścią o dysfunkcyjnej rodzinie. Nie podążając jednak za słynnym cytatem, który głosi, że “każda rodzina jest na swój sposób dysfunkcyjna”, tym razem rodzina naprawdę jest specyficzna.

Dość powiedzieć, że gdy starsi państwo znikną w niewyjaśnionych okolicznościach, ich dzieci zupełnie tym faktem się nie przejmą, stawiając wszystko na karb ich „kolejnego szalonego wybryku”. Rodzice namawiają bowiem w wolnym czasie swoje dzieci, aby uczestniczyły wraz z nimi w specyficznych projektach artystycznych umieszczonych w sferze publicznej. Ich zadaniem jest wyrwać przechodniów, czyli przypadkowych widzów, z ich codziennej rutyny i sprawić, że spojrzą inaczej na swoje życie. Wszystko może stać się sztuką, a każda sytuacja może okazać się zmanipulowana, dlatego rodzeństwo nie jest w pełni przekonane, czy rodzice rzeczywiście zaginęli. Cały film zbudowany jest zresztą na tej niepewności otaczającej zaginięcie, więc gdy podążamy za wyprawą rodzeństwa w poszukiwaniu rodziców, uczestniczymy w niej z takim samym zaangażowaniem, jak sami bohaterowie.

The Family Fang (2016)

“The Family Fang” bardzo szybko oddziałuje emocjonalnie na widza, przyciągając go do bohaterów. Ten zabieg udaje się, dzięki pokazaniu procesu kręcenia jednego z eksperymentalnych filmów. Podczas udawanego napadu na bank, mały chłopiec „postrzela” kobietę, a jej córka rozpacza w niebogłosy pośrodku lokum pełnego ludzi. Kiedy jednak chłopiec zlizuje fragment z syropowej krwi, cała scena zmienia się w pochwałę rodzinnej bliskości, a lekcją, którą rodzina  Fang chce przekazać przechodniom jest to, że „życie jest słodkie, więc należy kosztować go garściami, póki tylko można”. Całość jest tak pozytywnie zakręcona, że nie sposób nie uśmiechnąć się oglądając ten początkowy moment.

Kiedy jednak akcja przenosi się do teraźniejszości, szybko orientujemy się, że fakt, iż dzieci bezwiednie brały udział w skomplikowanych i wymyślnych pokazach artyzmu, miało na nich zgubny wpływ. “Masz siłę woli dwulatki”, padnie w pewnym momencie do Annie. Kobieta sama zresztą powie później “życie było takie nieskomplikowane, wystarczyło zrobić to, co nam kazali”. Ten kontrast między beztroską, a podjęciem odpowiedzialności za własne czyny, stanowi jeden z najmocniejszych elementów filmu. Pokazując dwie strony medalu, uwypukla odpowiedzialność, która spoczywa na rodzicach, by dobrze wychować swoje dzieci oraz nieuchronną porażkę, która zaowocuje tym, że w pewnym momencie te zarzucą im, że „spaczyliście mnie na całe życie”.  Przez humor, film odkrywa też uniwersalne prawdy, z którymi nietrudno się zgodzić. Obraz rozpoczyna się na przykład świetną mantrą, która przewija się przez obraz kilkakrotnie - “Jeśli masz poczucie kontroli sytuacji, jakikolwiek chaos będzie dział się wokół ciebie, a nie przydarzał Tobie”. Szczególna, ale niezwykle trafna uwaga, która pomaga oswoić się z otaczającą rzeczywistością, zwłaszcza dwójce głównych bohaterów, którzy wielokrotnie ją sobie przypominają. 

“The Family Fang” to de facto historia typu “coming out of age”, pokazująca drogę ku dorosłości dorosłych w gruncie rzeczy bohaterów, wyprawa ta pełna jest świetnych scen, które zostają z widzem na dłużej. Nicole Kidman w bardzo ciekawej, zbalansowanej roli, jednej z ciekawszych, jakie miała w ostatnich latach. Jason Bateman po raz kolejny odgrywa postać, którą widzieliśmy w jego wykonaniu wielokrotnie na ekranie - lekko znerwicowanego, lekko neurotycznego i niepewnego siebie faceta, przez którego przemawia przede wszystkim rozsądek. Świetni są też rodzice rodzeństwa. Nic jednak dziwnego, skoro w nestora rodu wcielił się sam Christopher Walken.

“The Family Fang” pełne jest więc świetnych, humorystycznych momentów, wynikających z zestawienia codziennych sytuacji i próby utworzenia z nich Sztuki przez duże S. Jest też niezwykle ciekawą wizją niecodziennej rodzinnej dynamiki oraz interesującą lekcją na temat tego jak żyć w zgodzie ze sobą i swoimi najbliższymi. Mówiącą wprost, że należy metaforycznie zabić swoich rodziców, aby móc rzeczywiście dorosnąć. I że nie ma w tym nic złego, taka jest po prostu kolej rzeczy. Najpiękniejszy jest jednak zawoalowany i pokrętny sposób, w jaki ta lekcja zostanie pokazana na ekranie.

Ocena: 8/10