Kontekst Nagrody Nobla jest jedynie ramą opowieści, która częściej oscyluje wokół trudnych życiowych decyzji, które naukowczyni musi podjąć. Bardzo wcześnie w filmie umiera bowiem Pierre Curie. Jego nagła śmierć bardzo silnie oddziałuje na Marię, która nie tylko musi poradzić sobie z nową sytuacją, ale i udowodnić światu, że jako naukowiec jest równie sprawna w pojedynkę, jak w tandemie z mężem. Po części film Noelle jest więc obrazem o radzeniu sobie po stracie kogoś bliskiego. Częściej jednak stanowi głos w dyskusji o roli kobiety w społeczeństwie, czy w świecie nauki. Jednym z wątków czyniąc romans Curie z Paulem Langevinem (niezły Arieh Worthalter), reżyserka zadaje także pytania o podwójne standardy oraz ostracyzm, które często obowiązują w różnego typu organizacjach. Tym samym ukazując też zwyczajną, ludzką twarz kobiety, której nazwisko zna każdy Polak. Przy tym wszystkim film bardzo pobieżnie dotyka tematu rzeczywistej pracy naukowej, co w kontekście całości stanowi pewien mankament, sprawiając wrażenie obrazu niepełnego.
Wielkim plusem filmu jest za to wykorzystanie polskiej i francuskiej obsady. Film w większości rozgrywa się we Francji. Najważniejsze role otrzymali jednak Polacy. Karolina Gruszka urzeka w każdej scenie, idealnie oddając skomplikowany charakter swojej bohaterki, czyniąc z niej osobę, z którą można się identyfikować. Świetny jest Piotr Głowacki w roli Alberta Einsteina. Ekranowa energia tej dwójki, ich pełne ciepła, wzajemnego zainteresowania i szacunku rozmowy, stanowią jedne z najciekawszych scen całego obrazu. Dobrze radzi sobie także Iza Kuna, jako pełna ciepła Bronia, siostra Marii, czy Daniel Olbrychski, jako jeden z naukowców zrzeszonych w stowarzyszeniu, który chwilami świetnie przerysowuje zachowanie swojego bohatera.
„Maria Curie” w bardzo ciekawy sposób podchodzi do tematu wyjściowego, nakreślając wyrazisty (choć jakby niepełny) portret kobiety, której odkrycia zrewolucjonizowały świat nauki. Stawia przy tym pytania o równouprawnienie, czy rolę kobiety w męskim świecie. Obrazowi brakuje jednak trochę więcej z naukowego kontekstu rzeczywistej laboratoryjnej pracy Marii, dla dopełnienia ciekawego portretu. Mimo wszystko jest to bardzo interesujące dzieło, które unika też metki typowego „biopica”, opowiadającego o całym życiu jakiejś postaci. Wybierając fragment żywota Noblistki, reżyserce udało się stworzyć ciekawe dzieło z tezą, które dzięki momentom bliskim życia, ogląda się jak piewszorzędny dramat.
Ocena: 7/10
PS. Zastanawia jak film wyglądać będzie w Polsce. Czy dystrybutor zdecyduje się zdubbingować wszystkie role? W obecnej wersji wszyscy płynnie mówią po francusku, co dodaje komercyjnego potencjału dzieła za granicą.