Niesamowity sukces „07 zgłoś się”. „W dzisiejszych filmach takie sceny by nie przeszły”

Niesamowity sukces „07 zgłoś się”. „W dzisiejszych filmach takie sceny by nie przeszły”

Bronisław Cieślak, czyli serialowy porucznik Sławomir Borewicz, fot. Pawel Ulatowski / Newspix.pl Źródło: Newspix.pl
Z okazji śmierci Bronisława Cieślaka wspomnę wreszcie w moich felietonach o serialu „07 zgłoś się”. Początkowo rzecz miała pomóc w promowaniu wizji „milicji z ludzką twarzą”, milicji sympatycznej i pogodnej, która nie zajmuje się „pałowaniem” przeciwników systemu komunistycznego tylko tropieniu naprawdę złych morderców.

Wszystko udało się aż nazbyt dobrze – dość powiedzieć, że serial spełnił natychmiast pokładane w nim nadzieje, ale wykroczył daleko poza zakres swoich zadań i wszedł na stałe do polskiej kultury, jak to bywa, zmieniając ją trochę. Jego sukces nie leży tylko w sympatycznych milicjantach – wspaniałych kreacjach aktorskich stworzonych przez Cieślaka i Ewę Kuzyk – Florczak (sierżant Olszańska). Czemu więc zawdzięcza tak kolosalny sukces?

Artykuł został opublikowany w 21/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.