Z ustaleń portalu Wirtualna Polska wynika, że żołnierze oraz policja nie dopuszczą do przemarszu narodowców w Warszawie z okazji 11 listopada. Informator portalu powiedział, że wybór organizatora Marszu Prezydenckiego nie był przypadkowy. W Warszawie na Rondzie Dmowskiego (gdzie mieli zgromadzić się uczestnicy Marszu Niepodległości – red.) ma stanąć kordon złożony z policjantów oraz żołnierzy, a także kilkadziesiąt pojazdów wojskowych. Osoby, które będą się chciały dostać na rondo mają być legitymowane i zatrzymywane. – Nie ma mowy, żeby ktoś z narodowców, czy osób postronnych, pojawił się w miejscu, gdzie będą zlokalizowani żołnierze. Jeśli uczestnicy Marszu Niepodległości będą chcieli maszerować, to tylko i wyłącznie w marszu prezydenckim. Innej możliwości nie będzie – podkreślił informator portalu dodając, że jest to uroczystość państwowa i wszyscy muszą się do rangi tego wydarzenia podporządkować.
Według informacji Wirtualnej Polski ewentualni prowokatorzy mają być wyłapywani i przewożeni do aresztów. – Nie może być takiej sytuacji, że najpierw idzie marsz narodowców, a godzinę później jedzie sprzęt wojskowy i maszerują władze państwowe. Sprawdzenia pirotechniczne będą robione pod kątem bezpieczeństwa najważniejszych osób w państwie. Przecież za marszem narodowców nie będzie szła ekipa pirotechniczna i na szybko sprawdzała każdy zaułek i każdy kosz na śmieci – tłumaczył informator portalu.
Narodowcy nie składają broni
Tymczasem narodowcy twierdzą, że toczą się rozmowy w sprawie wypracowania kompromisu. – Zablokowanie naszego marszu to byłaby skrajna nieodpowiedzialność i wielki skandal, wiązałaby się z wielkim niezadowoleniem społecznym. Docierają do nas różne głosy, że PiS szuka sposobu na nasz marsz, ale my i tak przejdziemy ulicami – mówi Wirtualnej Polsce Robert Winnicki. Z kolei Krzysztof Bosak dodał w rozmowie z Onetem, że rząd zmienił negocjatorów i nadal toczą się rozmowy w sprawie wypracowania kompromisu.
twitterCzytaj też:
Jak będzie wyglądał Marsz Prezydencki? Szef KPRM zdradził szczegóły