We wpisie z 2 października Sikorski komentował słowa Joachima Brudzińskiego o opublikowanej przez Onet.pl taśmie z nagraniem rozmowy Mateusza Morawieckiego. Szef MSWiA stwierdził, że jest to „skomasowany i brutalny atak ze strony polskojęzycznych stacji, których właścicielami są nasi zachodni sąsiedzi”. Sikorski skwitował to słowami: „Ale atak kupionego za ruskie pieniądze Tygodnika Wprost był super”.
Na tweet byłego ministra zareagowała w imieniu AWR „Wprost” mecenas Paulina Piaszczyk. Działając z pełnomocnictwa wydawcy tygodnika „Wprost” wezwała Radosława Sikorskiego do usunięcia wpisu w ciągu maksymalnie 24 godzin. „Sugestia jakoby redakcja tygodnika Wprost dokonała ataku podczas publikowania materiałów prasowych związanych z tzw. aferą taśmową, a ponadto nieprawdziwa informacja dotycząca transakcji zakupu wydawnictwa, jakoby odbyła się z udziałem rosyjskiego kapitału, oczerniają wydawnictwo, jego pracowników oraz udziałowców” – czytamy w wezwaniu. Mecenas Piaszczyk przypomniała, że w sprawach dotyczących nieuzasadnionych ocen odnośnie tygodników „Wprost” i „Do Rzeczy” przegrywali w sądach Roman Giertych i Tomasz Lis.
Były minister spełnił żądanie wydawcy i usunął zniesławiający wpis. – Radosław Sikorski nie pierwszy raz używa pomówień pod adresem tygodnika, dziennikarzy czy udziałowców. To niedopuszczalne. Osoba publiczna powinna używać języka w sposób odpowiedzialny – komentuje Michał M. Lisiecki, wydawca tygodnika „Wprost”. Jak podkreśla, większościowym udziałowcem AWR Wprost jest polska spółka PMPG notowana na GPW. – Nie po to powstają transparentne firmy, których utrzymanie na GPW kosztuje miliony złotych, aby Sikorski w lekkomyślnym tweecie pomawiał i narażał je na utratę dobrego imienia – dodaje.