Jak w poniedziałek poinformował szef południowo-koreańskich Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom (KCDC), co najmniej 57 proc. wszystkich potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem w Korei Południowej jest związanych z grupą religijną Shincheonji wywodzącej się z 2,5-milionowego miasta Daegu. W poniedziałek Korea Południowa ogłosiła 476 nowych przypadków, zwiększając całkowitą liczbę osób, u których potwierdzono koronawirusa do 4212. 26 zmarło.
Lee Man-hee, przywódca południowokoreańskiego Kościoła Jezusa w Shincheonji, padł na kolana na konferencji prasowej i przeprosił naród za rozprzestrzenianie się koronawirusa. „Chociaż nie było to zamierzone, wiele osób zostało zarażonych”, powiedział 88-letni lider. „Dołożyliśmy wszelkich starań, ale nie byliśmy w stanie temu zapobiec” – dodał.
W niedzielę pozwanie liderów grupy religijnej Shincheonji zapowiedział burmistrz Seulu Park Won-soon na Facebooku. Polityk zarzuca im „morderstwo i naruszenie profilaktyki i leczenia chorób zakaźnych”. Park złożył pozew do prokuratury okręgowej w Seulu.
Sekta Shincheonji i „pacjentka zero”
Ponad połowa zachorowań w Korei Południowej to osoby powiązane z grupą religijną Shincheonji, opisywaną czasem przez media także jako „sekta”. „Pacjentką zero” w tym przypadku mogła być 61-letnia kobieta, która uczestniczyła w dwóch nabożeństwach, nim została zdiagnozowana pozytywnie na obecność koronawirusa.
Shincheonji to grupa religijna, której wierzenia inspirowane są religią chrześcijańską. Założycielem sekty i jej centralną postacią jest Lee Man-hee. Ministerstwo zdrowia w Seulu tłumaczy, że spotkania religijne, w których w ciasnych pomieszczeniach wiele osób pozostaje na długie godziny, sprzyjają rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
Czytaj też:
Charty odizolowane z powodu koronawirusa. Lekarze uspokajają