Donald Trump od jakiegoś czasu zachwala przyjmowanie hydroksychlorochiny, która jest stosowana w leczeniu malarii, jako środka zapobiegawczego przeciwko koronawirusowi. Teraz prezydent Stanów Zjednoczonych przyznał, że sam od 10 dni stosuje ten lek. Tłumaczył, że konsultował się w tej sprawie lekarzem, a także zasięgnął opinii pracowników służby zdrowia. – Codziennie biorę pigułki. Łączę je z cynkiem. Myślę, że to dobry wybór. Słyszałem o tym wiele pozytywnych historii – tłumaczył amerykański przywódca.
Tymczasem zdecydowana większość lekarzy ze Stanów Zjednoczonych apeluje o rozwagę. W opinii medyków nic nie wskazuje na to, by hydroksychlorochina miała pomagać w zwalczaniu koronawirusa. Ponadto, wskazują na wiele środków ubocznych m.in. lek ten może negatywnie wpływać na pracę serca. Amerykańska Agencja Kontroli Leków i Żywności już w kwietniu wydała oświadczenie, w którym ostrzegała przed zażywaniem hydroksychlorochiny poza szpitalem. – Wolałabym, żeby nie brał czegoś, co nie zostało zatwierdzone przez naukowców, szczególnie w jego grupie wiekowej i przy jego tuszy, która jest chorobliwie otyła. Myślę, że to nie jest dobry pomysł – powiedziała Nancy Pelosi, spiker Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych.
Po medialnej burzy Biały Dom opublikował notatkę prezydenckiego lekarza Seana Conleya, w której stwierdzono, że „po omówieniu z Donaldem Trumpem wszystkich plusów i minusów zażywana leków uznano wspólnie, że ewentualna korzyść z leczenia przeważa nad względnym ryzykiem”.
Czytaj też:
Doradca Trumpa: Wysłano kilkaset tysięcy Chińczyków samolotami i rozsiali wirusa po świecie