Mieszkanka włoskiego Ladispoli postanowiła z rozmachem uczcić urodziny swojego syna. Ze względu na ograniczenia zorganizowała mu dwa przyjęcia, zapraszając na nie maksymalną dozwoloną liczbę gości. Nie rozmyśliła się nawet, kiedy w dniu urodzin dopadły ją katar, kaszel i lekka gorączka.
Kobieta nie zdecydowała się nawet na oszczędzenie gościom swojej obecności i osobiście nadzorowała zabawę. Dopiero po wszystkim zgłosiła się do szpitala ASL Roma i poddała testowi na koronawirusa. Pozytywny wynik oznaczał, że oprócz niej na kwarantannę trafiło pozostałych 59 uczestników imprez. 34 z tych osób były zakażone koronawirusem.
„Były zaplanowane”
Przed opisywaną tutaj sytuacją w Ladispoli koło Rzymu stwierdzono jedynie 45 przypadków koronawirusa. Urodzinowi goście stanowią więc spory procent wszystkich zakażonych w mieście. Pytana o całą sytuację, kobieta miała dla lekarzy tylko jedną odpowiedź. Imprezy musiały się odbyć, ponieważ „były od dawna zaplanowane”.
Czytaj też:
Minister zdrowia proponuje „klauzulę dobrego Samarytanina”. Co zmieni się dla lekarzy?