Dziennik zaznacza, że choć nie każdy zgon automatycznie oznacza COVID-19, oficjalne statystyki i zdarzenia zgłaszane przez obywateli rzucają cień na to, co naprawdę dzieje się w Rosji. Przypomnijmy, że Kreml zgłosił, że od początku pandemii w kraju odnotowano ok. 102 tys. ofiar COVID-19. Prezydent Rosji Władimir Putin nie kryje także satysfakcji, że jego kraj dobrze radzi sobie z pandemią.
Jednak zgodnie z wyliczeniami „New York Times”, od kwietnia do grudnia 2020 roku wzrost śmiertelności w Rosji wyniósł 28 proc., co daje ponad 362 tys. zmarłych osób. Gazeta powołuje się na dane Rosstatu, czyli krajowej agencji statystycznej. 28-procentowy wzrost śmiertelności plasuje z kolei Rosję na pierwszym miejscu na świecie w statystyce dotyczącej nadmiarowych zgonów.
COVID-19 bez wpisu do aktu zgonu?
Gazeta zaznacza, że tak duży wzrost śmiertelności w czasie pandemii sugeruje, że do nadmiarowych zgonów mógł się w większym stopniu przyczynić koronawirus. W aktach zgonu często się jednak o tym nie wspomina – alarmuje „NYT”.
Dziennik przytacza m.in. historię kobiety z Samary, która choć była diagnozowana pod kątem COVID-19 i została pochowana przy zachowaniu obostrzeń stosowanych przy zgonach covidowych, nie została „odnotowana” jako ofiara pandemii. Córka kobiety, z którą rozmawiał dziennikarz twierdzi, że na akcie zgonu nie wspomniano o COVID-19.
Z drugiej strony, władze argumentują, że kiedy koronawirus jest jedynie jedną z przypadłości, a pacjent ma inne poważniejsze choroby współistniejące, osoba taka nie może być kwalifikowana jako ofiara pandemii. Zdaniem regionalnych władz, to właśnie dlatego w statystykach nie należy doszukiwać się mataczenia.
Czytaj też:
Czym zaszczepił się Putin? Rosja nie ufa własnej szczepionce na COVID-19