Siergiej Samborski pokazał w mediach społecznościowych, jak przebiera się w skafander ochronny i wchodzi na oddział covidowy szpitala – do tzw. strefy czerwonej. Tam przez trzy dni opiekował się chorą na Alzheimera babcią i dokumentował wszelkie zaniedbania kadry medycznej. Później zgłosił wszystko w Moskwie. Jego działania zapoczątkowały co prawda kontrole, ale naraziły też jego samego. Mężczyzna został wezwany do Komitetu Śledczego w Tomsku, po czym zdecydował się uciec do stolicy Gruzji, Tbilisi.
Tomsk. Wnuk o skandalicznych warunkach w szpitalu
Kiedy przyszedł do szpitala, jego babcia miała „leżeć w moczu i kale”. Samborski opowiedział też dziennikarzom, że rurki tlenowej nie miała w ustach, ale na czole. Wspomniał o wymiocinach w jej ustach. O rażących zaniedbaniach miały go zawiadomić inne kobiety z oddziału. Kiedy troskliwy wnuk pojechał do Moskwy, by poskarżyć się na los 84-latki, kobieta zmarła. W dokumentach jako przyczynę śmierci podano zakażenie koronawirusem, zapalenie płuc oraz ostra niewydolność oddechowa i sercowo-naczyniowa.
Samborski podkreślał, że nie planował ucieczki, ale zaniepokoiła go życzliwa, ponoć dobrze poinformowana osoba. Mówił też o groźbach pod swoim adresem. – Ludzie posiadający pewną wiedzę powiedzieli mi, żebym nie zostawał w Rosji – przekazał w rozmowie z Radiem Wolna Europa, opisując sytuację jako „bardzo niebezpieczną”. – Nie mogę powiedzieć, że doświadczyłem jakichkolwiek oznak. Nie byłem śledzony, ani nie dostałem żadnych bezpośrednich pogróżek. Przede wszystkim jednak źródło było godne zaufania. A po drugie wydarzenia wokół mnie zaczynały przybierać niebezpieczny obrót – mówił.
Samborski uciekł do Gruzji, może będzie uciekać dalej
Młody człowiek tłumaczył, że udał się do Moskwy, ponieważ wiedział o skorumpowaniu lokalnych urzędników i ich powiązaniach z władzami szpitala. – Wiedzieli wszystko o nieprawidłowościach. Skierowałem się więc do Moskwy, by powiedzieć im prawdę – tłumaczył. – Komitet Śledczy wysłał moją skargę do śledczych z Tomska. To jest dla mnie prawdziwe źródło niebezpieczeństwa – dodawał. Podkreślał, że po śmierci babci i utracie pracy w związku ze skandalem, już nic nie trzymało go w Rosji. – Nie czuję się jednak jeszcze bezpieczny. Nie mogę powiedzieć, że na pewno nie będę się dalej przemieszczał – stwierdził na koniec wywiadu.
Czytaj też:
Władimir Putin wypowiada wojnę antyszczepionkowcom. W Rosji grozi im do 5 lat