– Nie wiem, jak (szpital – red.) będzie dalej funkcjonował. Zaczyna się robić niebezpiecznie, bo brakuje personelu. Niewiele brakowało, by na nocnym dyżurze nie było żadnej pielęgniarki, bo kilka z nich się źle czuje. W końcu jedna się zgodziła przyjść. Na pediatrii w nocy jest tylko jeden lekarz – ordynator tego oddziału – w ten sposób anonimowy rozmówca portalu tvn24.pl opisał, jak wygląda sytuacja w szpitalu w Nowym Mieście nad Pilicą.
„Zarządzanie kryzysowe nie działa”
Informator przekazał, że w placówce przebywa około 30 pacjentów. Dodał także, że lekarzy i pielęgniarek poddanych kwarantannie nie jest łatwo zastąpić, ponieważ inni medycy boją się pełnić obowiązki w placówce, w której stwierdzono przypadki zakażenia wśród pracowników, jak również pacjentów. – Starostwo nie ma pomysłu. Pomocy też nie uzyskaliśmy od wojewody, do którego się zwróciliśmy. Zarządzanie kryzysowe nie działa. Nie zadziałały żadne procedury w przypadku problemów z brakami w personelu – powiedział.
„Jest zapewniona opieka na najbliższą zmianę”
Dziennikarze tvn24.pl skontaktowali się z Pawłem Szefernakerem, wiceszefem resortu spraw wewnętrznych i administracji, który odpowiada za nadzór nad wojewodami. – Z informacji, które otrzymałem od wojewody wynika, że jest zapewniona opieka na najbliższą zmianę. Wojewoda jest w kontakcie z władzami szpitala i samorządem i będzie reagował na sytuację – stwierdził Szefernaker, podkreślając jednocześnie, że wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł „jest w kontakcie ze szpitalem i udziela wszelkiej pomocy, jakiej może udzielić szpitalowi”.
Czytaj też:
„Błagam, nie wychodźcie z domu". Zakażona koronawirusem instruktorka opisała, jak się czuje