W ubiegłym tygodniu na odział ortopedyczny w Szpitalu Praskim trafił pacjent, który wrócił z Austrii. Mężczyzna przeszedł operację, a po kilku dniach lekarze zdiagnozowali u niego koronawirusa. Jak podaje TVN24, uznano, że pacjent musi zostać przewieziony do innej placówki, a oddział, na którym był operowany nie został zamknięty.
„Spełniła wszystkie normy”
Władze szpitala zapewniają, że procedury zostały zachowane. – Zdaniem sanepidu dyrekcja „Praskiego" spełniła wszystkie normy. Na tym etapie nie było konieczności wyłączenia ortopedii – przekazała w rozmowie z dziennikarzami „Czarno na białym” Karolina Gałecka, rzeczniczka stołecznego ratusza, któremu szpital podlega.
Z ustaleń wspomnianego źródła wynika, że 16 marca od pacjenta pobrano próbkę do testu na koronawirusa. Dał on wynik negatywny w związku z czym operacja odbyła się 19 marca. Tego dnia pobrano od mężczyzny drugą próbkę. W niedzielę okazało się, że mężczyzna ma koronawirusa. Po potwierdzeniu zakażenia, pacjent został przetransportowany do szpitala zakaźnego na ul. Wołoskiej.
Zatajenie informacji?
W Szpitalu Praskim pracuje córka pacjenta. Gdy u jej ojca potwierdzono COVID-19, ona również poddała się testowi. Wynik był pozytywny. Jak podaje TVN24, lekarka jeszcze w ubiegłym tygodniu miała wykonywać obowiązki służbowe. Szpital twierdzi, że poinformował osoby, które miały kontakt z zakażoną o rozwoju sytuacji.
Dziennikarze TVN24 dotarli do pielęgniarki, która pracuje w szpitalu. – Procedury? Osoby, które sprzątały po operacji nie wiedziały, że to pacjent podwyższonego ryzyka! Przez cały ten czas miał kontakt z personelem i innymi pacjentami. Odwiedzany był przez córkę, która – co ważne – jest lekarzem z innego oddziału naszego szpitala. Ta osoba później wykonywała zabiegi. Tak nie powinno być. W innym szpitalu po wykryciu zakażenia wstrzymywane są przyjęcia i operacje – opisała szczegółowo anonimowa kobieta. – Osoba z personelu medycznego zataiła informację, że miała kontakt z zakażoną osobą i nie powiedziała, że przebywała za granicą – potwierdziła z kolei Karolina Gałecka z urzędu miasta.
Czytaj też:
Tak wygląda walka z koronawirusem. Wstrząsające zdjęcia wycieńczonych lekarzy