Od czwartku 16 kwietnia obowiązuje rozporządzenie dotyczące zakrywania ust i nosa m.in. w miejscach ogólnodostępnych. Choć potocznie mówi się o „obowiązku noszenia maseczek”, to wcale nie musimy używać do tego celu maseczki. W akcie prawnym podkreślono, że możemy użyć m.in. szalika, apaszki, bądź innego dowolnego kawałka materiału, który zakryje nam usta i nos. Jak się jednak okazuje, nie wszyscy stosują się do obowiązujących przepisów.
Funkcjonariusze straży miejskiej z Legnicy podjęli interwencję, gdy spostrzegli, że jeden z mężczyzn przebywających w miejskim parku nie ma zakrytego nosa oraz ust. Chwilę później okazało się, że jest to Jacek Watral, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Legnicy. Mimo upomnienia mężczyzna mandatu nie przyjął.
„Nie ma stanu wyjątkowego”
– Udawałem się rowerem do pracy, żeby mieć trochę ruchu. W międzyczasie zadzwonił mi telefon w kieszeni, w sprawie służbowej. Zatrzymałem się, przycupnąłem na chwilę na ławce, by porozmawiać. Jak się pytali, dlaczego odmawiam przyjęcia mandatu, to powiedziałem, że jest to rygor stanu wyjątkowego, którego nie ma – tłumaczył się w rozmowie z Polsat News.
Dyrektorowi legnickiego sanepidu za złamanie przepisów grozi kara w wysokości do 30 tysięcy złotych.
Czytaj też:
Podczas kontroli nie miał maski, więc skopał radiowóz. „Przynajmniej sobie ulżyłem”