Prezes PiS konsultował się w sprawie bezpieczeństwa wyborów prezydenckich z ministrem zdrowia. Łukasz Szumowski w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” zdradził, jak przebiegała na rozmowa. – Prezes pytał, jak wyglądają przebiegi krzywych, ilu mamy chorych, ile jest zajętych łóżek w szpitalach, jakie mamy zasoby personelu medycznego, jakie są prognozy i kiedy może się to skończyć. Oczywiste pytania – powiedział minister zdrowia.
Szef resortu zdrowia zapewnił, że prezes Prawa i Sprawiedliwości nie prosił, by wybory odbyły się w maju. – Przedstawiłem swoje rekomendacje. I nic więcej. Nie czuję żadnej presji w tym względzie. Czym innym jest presja medialna. Jest tu oczekiwanie, żebym kategorycznie przesądził w kwestii wyborów. A ja trzymam się danych naukowych i o nich mówię – wyjaśnił.
„Każdy stara się przełożyć odpowiedzialność na barki ministra zdrowia”
Szumowski pytany o wybory prezydenckie stwierdził, że obecnie każdy stara się przełożyć odpowiedzialność na barki ministra zdrowia. – W pełni bezpieczne tradycyjne wybory jakie znamy mogą odbyć się za dwa lata. Opozycja jak widzę odrzuca tą rekomendację. A w takiej sytuacji bezpieczniejszą formą wyborów jest forma korespondencyjna. Bez zmiany Konstytucji nie zmienimy terminu wyborów. Przecież nie będziemy wprowadzać co chwilę stanu nadzwyczajnego i ciągle go przedłużać. To mało poważne. Co do wyborów korespondencyjnych to wyraźnie powiedziałem, że nie ma tu mniej i bardziej bezpiecznego miesiąca. No poza jesienią gdzie będziemy mieli zapewne i koronawirus i grypę – ocenił minister zdrowia.
– Jestem zobowiązany wydać do ustawy o wyborach korespondencyjnych rozporządzenie ze wskazaniami medycznymi co do zapewnienia bezpieczeństwa procesu wyborczego. Na razie nie ma jednak ustawy i nie wiemy w jakim kształcie ona ostatecznie będzie. Teraz czekamy na decyzję Senatu – podkreślił Szumowski.
Czytaj też:
Kukiz: Zrobię wszystko, żeby 10 maja nie było wyborów. Trzeba zahamować autorytaryzm