Pandemia koronawirusa w Polsce wcale nie wygasła. Niektórzy są tak spragnieni powrotu do normalności, że nie przejmują się obowiązującymi ograniczeniami. Tak było w przypadku jednej z imprez w Gdyni. W rejsie katamaranem uczestniczyło ponad 200 osób, a także personel pokładowy oraz ekipa muzyczna.
Z ustaleń „Gazety Wyborczej” wynika, że po kilku dniach okazało się, że koronawirusa ma mieszkanka Warszawy, która bawiła się na imprezie. Po przeprowadzeniu testów potwierdzono zakażenie u 17 osób - głównie z województwa pomorskiego, ale też u mieszkańców zachodniopomorskiego i mazowieckiego. Sanepid z Gdyni ma jednak trudności z dotarciem do wszystkich imprezowiczów, którzy mieszkają w 20 różnych powiatach. Każda osoba mogła bowiem kupić wejściówki dla sporej liczby znajomych, bez podawania ich danych. Część uczestników zabawy postanowiła także odsprzedać swoje bilety innym osobom, inni nie odbierają telefonów od sanepidu, albo zarzekają się, że wcale na imprezie nie byli.
Powiatowy Inspektor Sanitarny w Gdyni złożył w prokuraturze zawiadomienie dotyczące możliwości sprowadzenia niebezpieczeństwa powodującego zagrożenie epidemiologiczne. Na organizatorów ma zostać również nałożona kara administracyjna za nieprzestrzeganie limitu 150 osób na imprezie. Organizatorzy imprezy twierdzą, że nie złamali obecnie obowiązujących przepisów.
Czytaj też:
Wzrost zakażeń koronawirusem doprowadzi do kolejnego lockdownu? Morawiecki komentuje