Koronawirus. Rząd liczy na lekarzy z zagranicy. Chodzi nawet o tysiąc osób

Koronawirus. Rząd liczy na lekarzy z zagranicy. Chodzi nawet o tysiąc osób

Sławomir Gadomski
Sławomir Gadomski Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski/Fotonews
Jesteśmy otwarci na wszystkich lekarzy, realnie szanse są na lekarzy zza wschodniej granicy, głównie Białoruś i Ukraina, ze względu na mniejszą barierę językową – mówi w rozmowie z „Dziennikiem Gazeta Prawną” wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski. Jak dodaje, może chodzić o ponad tysiąc osób.

Wiceminister zdrowia był pytany o to, jakie będą teraz koszty „zachęt” dla lekarzy, którzy mają walczyć z COVID-19. – Przy 15 tys. łóżek i odpowiedniej liczbie lekarzy, koszty ocenialiśmy na ok. 100 mln zł miesięcznie. Jednak liczba łóżek stale rośnie, dodatkowo uruchamiane są szpitale tymczasowe, coraz więcej łóżek dla pacjentów z COVID-19 jest tworzona przy szpitalach pierwszego poziomu, więc i koszty wzrosną. Dziś za wcześnie na takie szacowanie – powiedział Gadomski w opublikowanej we wtorek rozmowie z „DGP”.

Przyznaje, że „przesuwane” są osoby w ramach jednego systemu. – Ale są jeszcze lekarze, którzy pracują poza systemem. Oprócz tego możemy konsolidować pracę np. anestezjologów – mówi.

Gadomski wskazuje, że będą poszukiwani specjaliści, którzy mogą się dołączyć do walki z COVID-19. – Mamy już deklarację, że przyłączy się np.: 18 szpitali prywatnych, które zaoferują dodatkowe ponad 1 tys. łóżek z personelem medycznym. Będziemy chcieli także zachęcić do pracy lekarzy z zagranicy – powiedział.

Koronawirus. Tysiąc lekarzy przyjedzie do Polski?

Dopytywany, o jaką liczbę chodzi, odparł, że o nawet ponad tysiąc osób. – Wielu lekarzy jest też w trakcie procedury uzyskania nostryfikacji dyplomu. To osoby, które szybciej będą miały szanse pracować w Polsce – tłumaczył. Wiceminister powiedział, że MZ jest otwarte na wszystkich lekarzy. – Natomiast realnie zapewne szanse są na lekarzy zza wschodniej granicy, głównie Białoruś i Ukraina, głównie ze względu na mniejszą barierę językową – powiedział. Przyznał, że najbardziej pożądani są specjaliści medycyny ratunkowej albo anestezjolodzy.

Więcej pieniędzy dla POZ

Wiceminister przekazał, że w planie na rok następny przewidziano ponad 300 mln zł więcej dla POZ. – A trzeba pamiętać, że COVID-19 został zabezpieczony odrębnym strumieniem. Lekarze rodzinni otrzymają od 40–100 zł za pacjenta z koronawirusem – dodał.

– Dodatkowo płacimy przecież na zabezpieczenie covidowe – 3 proc. do każdej faktury od lipca. Szacujemy, że będzie to kolejne 400 mln zł. Zaproponowaliśmy też POZ podtrzymanie programu informatyzacji – przewidziano dotację – w sumie 50 mln zł. I przekazaliśmy 50 mln zł na środki ochrony indywidualnej dla lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Gdy się to skumuluje, to zbliżamy się do poziomu 1 mld zł. Przy trudnej sytuacji budżetowej całego sektora to ogromne pieniądze. I nie zmienia tego nawet stała stawka – powiedział.


Czytaj też:
Ekspert: O zakażeniu decyduje „dawka” koronawirusa

Źródło: PAP