Dodała, że w tej chwili rozwiązaniem wspomagającym diagnostykę są testy antygenowe, które wprowadzono do testowania pacjentów z objawami w lecznictwie szpitalnym, np. na izbach przyjęć czy na szpitalnych oddziałach ratunkowych.
„W tej chwili jesteśmy w takim stanie epidemicznym, że wydolność testowania przez laboratoria diagnostyczne technikami molekularnymi jest już wysycona. Ta granica to te 70-80 tys. testów na dobę, o których wspominają rządzący” – stwierdziła prezes KRDL w rozmowie z PAP.
Ile testów dziennie wykonują laboratoria?
Przyznała, że co prawda nowe laboratoria dołączają do tzw. listy laboratoriów przeprowadzających testy molekularne techniką PCR, polegającą na wykryciu kwasu nukleinowego wirusa SARS-CoV-2, ale to nie jest taka liczba, która dawałaby oddech, czyli 150 tys. testów na dobę. Obecnie laboratoria wykonują ich do 70 tys. na dobę.
„Nowych laboratoriów, które będą oznaczać po 1-2 tys. testów na dobę nie będzie przybywać. Obiektywnym ograniczeniem jest brak kadr medycznych. Nie ma skąd tych ludzi brać. Poza tym diagności też chorują, przebywają na kwarantannie i tutaj nie ma co liczyć, że gwałtowanie wzrośnie liczba wykonywanych badań molekularnych” – powiedziała.
Wyjaśniła dalej, że rozsądnym rozwiązaniem w tej sytuacji jest dopuszczenie od listopada potwierdzenia zakażenia COVID-19 również testem antygenowym, ale o określonych parametrach walidacyjnych, gwarantujących wiarygodność testu.
Prezes KRDL: Listopad będzie trudnym sprawdzianem
Jednocześnie dodała, że listopad będzie trudnym sprawdzianem dla pracowników laboratoriów, dlatego że o ile sprawozdawczość dotycząca testów molekularnych została opanowana, to doszła teraz kwestia wprowadzenia sprawozdawczości dla testów antygenowych wykonywanych na SOR-ach czy izbach przyjęć.
„Ważne, by dopilnować, aby wszystkie podmioty lecznicze wykonujące badania antygenowe odpowiednio je sprawozdawały i nie było przekłamań. Trzeba dużej determinacji, by osiągnąć zamierzony efekt” – podkreśliła.
Test antygenowy wykrywa białka (antygeny) obecne na powierzchni wirusa, wytwarzane w trakcie infekcji, dlatego sprawdza się jedynie u osób z objawami. Przy małej ilości wirusa w organizmie test może dać wynik fałszywie ujemny. Z drugiej strony to badanie szybsze i tańsze w porównaniu z testem molekularnym i nie wymaga wysokospecjalistycznej aparatury. Daje wynik do kilkunastu minut od pobrania materiału z nosa, gardła czy z nosogardzieli.
Narodowy Fundusz Zdrowia od czwartku za wykonanie testu antygenowego na wykrycie obecności wirusa SARS-CoV-2 w leczeniu szpitalnym płaci 74,43 zł i 42,03 zł (bez kosztu testu).
Alina Niewiadomska: Za dużą grupa zakażonych nam umyka
Zdaniem Niewiadomskiej na obecnym etapie najważniejsze jest, by chorych zidentyfikować jak najszybciej i w ten sposób uwiarygodnić stan zakażeń w Polsce.
„W przeciwnym wypadku za duża grupa umyka ze względu na nadal ograniczoną dostępność do testów i wydolność systemu” – przyznała. Służyć temu ma też wprowadzony od czwartku wymóg raportowania przypadków w systemie EWP również przez laboratoria wykonujące odpłatnie testy.
Czytaj też:
NA ŻYWO: Koronawirus w Polsce i na świecie. Najważniejsze wydarzenia