Profesor Krzysztof Simon, dolnośląski konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych przekonywał w „Kropce nad i” na antenie TVN24, jak ważne są szczepienia na koronawirusa. – Nie wiem dlaczego tyle osób nie chce się szczepić, mimo epidemii, mimo zgonów. Ja właściwie codziennie przychodzę do pracy rano i podpisuję jakiś zgon – stwierdził Simon, który pełni również rolę ordynatora I Oddziału Zakaźnego Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. Gromkowskiego we Wrocławiu. – Epidemii nie pokonamy tym, co się robi, czyli brakiem kontroli nad epidemią i takim bojem - chorujemy, część umrze, aż wszyscy uzyskamy odporność – dodał.
Simon popiera powstanie ogłoszonego przez rząd Narodowego Programu Szczepień. – Oby był zrealizowany. To jest bardzo potrzebne. Tu się trzeba jednoczyć. Nie ma co się dzielić, mnożyć, kłócić. Jest to ważna rzecz dla naszej przyszłości, niezależnie od poglądów politycznych – mówił ekspert..
Simon został też zapytany, czy osoby które przechodziły COVID-19 powinni się szczepić. – To jest bardzo skomplikowana sprawa. Generalnie osoby, które przebyły chorobę nie muszą się szczepić. Choć wirus prawdopodobnie będzie się po latach zmieniał, a odporność będzie dwu-trzy letnia, bo tak oceniamy w porównaniu z poprzednimi podobnymi wirusami. I być może będzie trzeba się doszczepiać – przyznał. – Nie bardzo wiemy czy kolejne podane dawki nie spowodują nadaktywności. Dlatego warto na razie tę grupę pominąć w szczepieniach i zobaczymy jak długo te przeciwciała będą obecne – podkreślił.
Simon: Musi być jakiś bonus za szczepienie
Prof. Simon uważa też, że osoby zaszczepione i ozdrowieńcy powinny mieć „jakiś bonus”, jeśli chodzi o zwolnienia z obostrzeń.
– Ja szczerze mówiąc nie zgadzałem się z decyzją, żeby nie puszczać na ferie osób, które przechorowały. Jak przechorowali, mają odporność, to dlaczego mają nie jechać na ferie, jeździć na tych wyciągach? – pytał. – Oni mogą spokojnie z tego korzystać, oczywiście poza takimi miejscami, jak zamknięte pomieszczenia, gdzie mogą wejść z nimi osoby niezakażone. Wtedy może być problem. Mogą być u nas kanty, podrabianie, różne inne numery. Trzeba nad tym jakoś zapanować – dodał.
Jednocześnie podkreślił, że on był przeciwny decyzji o skróceniu ferii do dwóch tygodni na terenie całego kraju. Swoje stanowisko ekspert argumentował potrzebami społecznymi, zwłaszcza potrzeba rozładowania napięć społecznych wywołanych pandemią i stanem psychofizycznym dzieci. Przedstawił też swój pomysł na ferie dla dzieci.
– Przecież nie ma żadnych problemów, żeby dzieci nawet niezakażone wcześniej, nie pojechały na ferie pod opieka nauczyciela który przechorował – wymieniał. Czy na przykład jedna trzecia województw, po dwóch tygodniach następna jedna trzecia i na końcu te województwa, w których się już rozpoczną szczepienia – dodał.
Na uwagę Moniki Olejnik, że minister zdrowia Adam Niedzielski jest bardzo stanowczy w sprawie dwutygodniowych ferii stwierdził, że „może pana ministra przekonamy, być może trochę popuści”.
Czytaj też:
Były zapowiedzi, teraz jest projekt rządu. Będą ulgi dla ozdrowieńców, którzy oddają osocze