Przypomnijmy, że sprawa umowy na respiratory rozgrywała się podczas pierwszej fali pandemii koronawirusa. Ministrem resortu zdrowia był wówczas Łukasz Szumowski, a wiceministrem odpowiedzialnym za wspomnianą umowę Janusz Cieszyński.
Firma E&K, o której mowa, miała dostarczyć 1241 respiratorów. Umowa opiewała z kolei na 200 mln zł. Problem w tym, że owa firma nigdy wcześniej nie handlowała sprzętem medycznym. Jej właściciel zajmował się wcześniej handlem bronią. Ostatecznie, żaden respirator nie trafił do Polski, a firma nie oddała zaliczki w wysokości 53 milionów zł. Firmie grożą także kary umowne w wysokości 16 milionów zł.
Wniosek wstrzymany na trzy miesiące
Jak ustalili politycy Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba i Dariusz Joński, Ministerstwo Zdrowia wycofało się z dochodzenia swoich praw do odzyskania wspomnianej zaliczki i kar umownych aż na trzy miesiące. Informację tę potwierdził w Prokuratorii Generalnej TVN24.
Z materiału stacji wynika, że w pierwszej połowie lipca, MZ zwróciło się do Prokuratorii Generalnej o wszczęcie śledztwa w tej sprawie, jednak 17 dni później wycofało się ze swojego wniosku. Bez wspomnianego wniosku Prokuratoria Generalna nie może wszczynać śledztw i składać pozwów – precyzuje TVN24.
Nowy wniosek i wszczęcie procedury odbyło się dopiero wtedy, gdy w resorcie nie było już ministra Szumowskiego i wiceministra Cieszyńskiego. Pismo takie wpłynęło do Prokuratorii Generalnej trzy miesiące później, bo 2 listopada. Kolejnego dnia w sądzie znalazł się wniosek o dochodzenie roszczeń od firmy E&K – czytamy.
Skąd taka zwłoka i wycofanie wniosku na trzy miesiące? Tego Ministerstwo Zdrowia nie tłumaczy. Jak wcześniej wyjaśniał natomiast rzecznik MZ Wojciech Andrusiewicz, do końca października zaległości miały zostać spłacone. Kiedy tak się nie stało, złożono wniosek o wszczęcie śledztwa.
Czytaj też:
Sąd: Spółka handlarza bronią musi zwrócić 70 mln zł za niedostarczone respiratory