– Doszło do celowego złamania zasad – powiedział o wynikach kontroli w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym minister zdrowia. Jak dodał, WUM musi się spodziewać kary w wysokości minimum 250 tys. zł.
– Osoby zaszczepione poza kolejnością zostały zarejestrowane jako personel niemedyczny pracujący w szpitalu – powiedział Adam Niedzielski, wskazując na szczegóły kontroli. Plik z nazwiskami miał z kolei zostać przesłany 28 grudnia, czyli dzień przed zapowiedzią, że jeśli dawka szczepienia ma się zmarnować, to należy ją wykorzystać w zaszczepieniu członka rodziny medyka.
Seria kontroli
– Wszystkie tłumaczenia, jakie teraz pojawiają się w przestrzeni publicznej są nieprawdziwe – dodał. Minister zaapelował także do osób odpowiedzialnych za sytuację o przyznanie się do winy i poniesienie konsekwencji. Przypomnijmy, że w poniedziałek odwołana została prezes CM WUM Ewa Trzepla.
Czy działania WUM miały aspekt promocyjny? Jak zaznaczył Niedzielski, do tej pory nie znaleziono potwierdzenia tezy, jaką zgłaszają osoby biorące udział w całym zamieszaniu. Minister zdrowia zapowiedział, że kwestia ta zostanie zbadana w odrębnej kontroli.
Afera szczepionkowa
Od kilku dni w przestrzeni publicznej poruszany jest wątek szczepień, jakie kilkanaście znanych osób przyjęło poza kolejnością. Chodzi o szczepienia przeciwko koronawirusowi na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Wśród osób spoza grupy zero, które poddały się szczepieniu znaleźli się m.in. Krystyna Janda, Andrzej Seweryn, Maria Seweryn, Edward Miszczak czy Wiktor Zborowski.
WUM początkowo tłumaczył, że użyto szczepionek z dodatkowej puli przekazanej przez Agencję Rezerw Materiałowych, a sama akcja miała być częścią promocji szczepień. ARM odcina się od tej wersji. Minister Zdrowia Adam Niedzielski zdecydował o zleceniu kontroli, by zbadać, jak przebiegły szczepienia poza kolejnością.
Czytaj też:
PiS-owski spisek czy akcja promocyjna? „Sprawa jest dużo poważniejsza”