Pracownik teatru Jandy: Ludzie grożą podpaleniem teatru i życzą śmierci

Pracownik teatru Jandy: Ludzie grożą podpaleniem teatru i życzą śmierci

Krystyna Janda
Krystyna Janda Źródło: Newspix.pl / Piotr Twardysko
„W Och-Teatrze odebrałem setkę telefonów z życzeniami śmierci dla mojej szefowej, wszystkiego co najgorsze dla nas i dla naszej fundacji” – pisze na Facebooku producent wykonawczy w fundacji Krystyny Jandy. To pokłosie tzw. afery szczepionkowej.

Od tygodnia w przestrzeni publicznej poruszany jest wątek szczepień, jakie kilkanaście znanych osób przyjęło poza kolejnością. Chodzi o szczepienia przeciwko koronawirusowi na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Wśród osób spoza grupy zero, które poddały się szczepieniu znaleźli się m.in. Krystyna Janda, Andrzej Seweryn, Maria Seweryn, Edward Miszczak czy Wiktor Zborowski.

WUM początkowo tłumaczył, że użyto szczepionek z dodatkowej puli przekazanej przez Agencję Rezerw Materiałowych, a sama akcja miała być częścią promocji szczepień. ARM odcina się od tej wersji. Minister Zdrowia Adam Niedzielski zdecydował o zleceniu kontroli, by zbadać, jak przebiegły szczepienia poza kolejnością. Wynika z niej, że znane osoby zostały zgłoszone do programu szczepień jako „personel niemedyczny pracujący w szpitalu”.

Krystyna Janda przeprasza i wyjaśnia

Do całego zamieszania odniosła się w poniedziałkowym wywiadzie na antenie TVN aktorka Krystyna Janda. Jak wyjaśniła, przedstawiciele wspomnianego centrum skontaktowali się z nią oraz innymi aktorami, w celu zorganizowania akcji promocyjnej. – Mieliśmy być szczepieni po medykach, powiedziano nam, że prawdopodobnie w połowie lutego – mówiła.

Jak dodała, 29 grudnia WUM powiadomił, że partia szczepionek została już otwarta i aktorom zaproponowano wcześniejsze przystąpienie do procedury. – Jeśli któryś z medyków uważa, że zabraliśmy mu szczepionki, to bardzo przepraszam. Zrobiliśmy to bez świadomości – wyjaśniła dodając, że aktorzy chcieli przede wszystkim promować akcję szczepień. Jak podkreśliła, po ujawnieniu informacji o zaszczepieniu artystów, wylała się na nią „fala nienawiści”. Aktorka ma regularnie otrzymywać groźby śmierci czy zapowiedzi podpalenia jej teatru. – Po raz pierwszy boję się, że stanie mi się coś złego – mówiła.

Liczne telefony do teatru i groźby

Jak na Facebooku napisał producent wykonawczy w Fundacji Krystyny Jandy na Rzecz Kultury Jan Malawski, odbiera on liczne telefony z groźbami po wyjściu na jaw zamieszania ze szczepieniami.

„W Och-Teatrze odebrałem setkę telefonów z życzeniami śmierci dla mojej szefowej, wszystkiego co najgorsze dla nas i dla naszej Fundacji. Grozili podpalaniem teatru, serdecznie prosili żebyśmy nie czuli się bezpiecznie wychodząc na ulice, nie mówiąc o tym jak bardzo s**** na nas” – pisze.

facebook

Za całą sytuację Malawski obwinił jeden z tabloidów, który na swojej stronie zamieścił numer do teatru, dla tych „którzy chcą się zaszczepić poza kolejką”. „Świetnie, że żerujecie na tej ciężkiej sytuacji i szczujecie ludzi, dla których ten szmatławiec jest jedynym oknem na świat, mam nadzieję, że ludzie pracujący w tej gazecie są z siebie dumni. W internetowej dyskusji przeczytałem dzisiaj „w naszym kraju tak mało trzeba aby wydarzyło się tak wiele, a tak wiele czasem aby wydarzyło się tak mało”. Tym komentarzem kończę, jest mi dzisiaj okropnie przykro, dziękuję” – dodał.

Czytaj też:
Krystyna Janda przeprasza rektora WUM. „Wprowadziłam w błąd opinię publiczną”

Źródło: WPROST.pl