Dziennik wskazuje, że po wykryciu nieprawidłowości na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym Narodowy Fundusz Zdrowia wszczął też pięć kontroli w szpitalach węzłowych, które przeprowadzają szczepienia dla medyków. To dwie placówki w Świętokrzyskiem, jedna w Wielkopolsce i dwie kolejne w Opolskiem (Nysa i Krapkowice).
To pokłosie tzw. afery szczepionkowej w Centrum Klinicznym WUM, gdzie zaszczepiono aktorów, byłego premiera i dyrektora telewizji z puli dla grupy zero. „Wyniki tej kontroli mają być znane do końca tygodnia” – mówi gazecie Sylwia Wądrzyk, rzeczniczka NFZ. W razie nieprawidłowości NFZ może nałożyć na placówkę minimum ćwierć miliona złotych kary.
„Rz”: Szpitale węzłowe otrzymały więcej dawek, niż zamawiały
„Rzeczpospolita” ustaliła jednak, że w ostatnich dniach minionego roku szpitale węzłowe otrzymały od dwóch do nawet trzech razy więcej dawek, niż zamawiały. Były to szczepionki już rozmrożone, które musiały być wykorzystane w ciągu pięciu dni. Presji tej nie sprostało Centrum Medyczne Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, które szykowało się do szczepień dopiero od 4 stycznia.
Tuż przed sylwestrem naciskano na spółkę, aby wzięła szczepionki, „by się nie zmarnowały”. Chaos i presja spowodowały, że uczelniana spółka zaczęła szczepić z tzw. łapanki. Nie tylko aktorów, ale też swoje sprzątaczki i woźnych – choć wciąż nie wiadomo, dlaczego w trybie pilnym nie ściągnięto medyków – napisano.
Jak podaje gazeta, dyrektorzy szpitali zauważają, że wcale nie muszą otrzymywać rozmrożonych dawek, bo część z nich ma urządzenia zdolne przechowywać produkt w temperaturze -70 stopni C.
Czytaj też:
Pracownik teatru Jandy: Ludzie grożą podpaleniem teatru i życzą śmierci