Małgorzata Gersdorf swoje zmagania z koronawirusem rozpoczęła od bólu zatok. – Myślałam, że to zatoki, ale byłam tak słaba, że ja nigdy z tymi zatokami nie miałam takiej słabości. Poszłam zrobić prywatnie test i się okazało, co się okazało – mówiła była I prezes SN.
Przyznała też, że skorzystała z leku o niepotwierdzonej skuteczności. – Pojawiła się ta opcja, ale nie było łatwo, bo to w Polsce niedostępne. Dowiedziałam się od rodziny, od farmaceuty i ten lek mi sprowadzono z Niemiec – wyjawiła w Polsat News. Gersdorf zapewniała, że to po amantadynie odczuła poprawę. – Niewątpliwie lepiej się czuję, to mnie trzyma przy życiu – mówiła.
Minister zdrowia: Skuteczność amantadyny jest dopiero sprawdzana
Amantadyna jest w Polsce dopuszczona do obrotu, jednak stosuje się ją jako lek na parkinsona. 15 grudnia 2020 roku podczas konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski zaznaczał, że ponad miesiąc wcześniej zwrócił się do Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji o wystawienie ewentualnej rekomendacji do stosowania amantadyny również w przypadku COVID-19.
Eksperci, po przeglądzie światowych badań naukowych, stwierdzili, że jak do tej pory nie ma podstaw, by lek ten zarekomendować osobom zakażonym SARS-CoV-2. Przeprowadzono bowiem dopiero trzy badania, związane z wpływem amantadyny na minimalizowanie objawów COVID-19 i bezpieczeństwo jej stosowania w takich przypadkach. Co więcej, dotyczyły one tak niewielkich grup pacjentów, że nie można na ich podstawie wyciągać ogólnych wniosków.
Minister zaznaczył jednocześnie, że skuteczność amantadyny jest obecnie sprawdzana w badaniach klinicznych, przeprowadzanych w dwóch różnych ośrodkach przez Agencję Badań Medycznych.
Epidemiolodzy: Amantadyna nie leczy COVID-19
Plotki o skuteczności amantadyny wywołały wiele kontrowersji w środowisku medycznym. Amantadyna nie została umieszczona w najnowszych, trzecich już rekomendacjach Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych dotyczących leczenia choroby COVID-19 (opublikowanych 13 października 2020 r.).
– Nie zrobiliśmy tego, ponieważ nie sądziliśmy, że będzie to potrzebne. Nie ma bowiem żadnych podstaw merytorycznych ani naukowych do stosowania amantadyny w zakażeniach wywołanych przez koronawirusa SARS-CoV-2 – przekonywał podczas konferencji prasowej prezes Towarzystwa prof. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Zwracał uwagę, że nie ma żadnych badań klinicznych dotyczących amantadyny, przeprowadzonych w sposób kontrolowany. – Pojedyncze doniesienia pokazują jedynie chorych, którzy z dużym prawdopodobieństwem i tak by wyzdrowieli. Bo stadium bezobjawowe lub skąpoobjawowe wywołane przez koronawirusy SARS-CoV-2 występuje u 90 proc. wszystkich zakażonych, jawnych klinicznie – wyjaśniał.
– Jeśli ktoś twierdzi, że przeleczył kilkudziesięciu chorych amantadyną i odniósł skutek – to jest wysokie prawdopodobieństwo, że w tej populacji taki sam efekt uzyskałby, nie stosując niczego – dodawał. – Podkreślam: nie ma nawet przesłanek merytorycznych do tego, żeby stosować amantadynę. Podkreślam to ze względu na szerzące się dziwne promocje tego leku, który nie znalazł zastosowania również w grypie, o czym powinniśmy też pamiętać. Uznano, że w tej chorobie jest bardzo słabym lekiem i nie znajduje zastosowania od wielu lat – mówił.
Czytaj też:
Te leki przyniosą przełom w leczeniu koronawirusa w 2021 roku. Największe nadzieje i porażki