Na przestrzeni zeszłego roku naukowcy czterokrotnie prosili tych samych uczestników badania o odpowiedzi na pytania m.in. dotyczące ich obaw związanych z pandemią. Dzięki temu wiemy, jak te obawy zmieniały się w czasie.
Sprawdzano obawy dotyczące kilku obszarów:
- zbyt szybkiego rozprzestrzeniania się wirusa, ponieważ inni ludzie mogą się nie stosować do zaleceń (75 proc. w marcu, 74 proc. w kwietniu, 52 proc. w maju i czerwcu, 55 proc. w grudniu),
- przepełnionych szpitali i niewydolnego systemu służby zdrowia (74 proc. w marcu, 79 proc.w kwietniu, 56 proc. w maju i czerwcu, 64 proc. w grudniu),
- zachorowania kogoś bliskiego (72 proc. w marcu, 75 proc. w kwietniu, 60 proc. w maju i czerwcu, 61 proc. w grudniu),
- ogólnego kryzysu finansowego (71 proc. w marcu, 80 proc. w kwietniu, 63 proc. w maju i czerwcu, 61 proc. w grudniu),
- pogorszenia sytuacji finansowej bliskich osób (niebadane w marcu, 75 proc. w kwietniu, 59 proc. w maju i czerwcu, 55 proc. w grudniu),
- wprowadzenia dyktatury i ograniczenia swobód obywatelskich (niebadane w marcu, 62 proc. w kwietniu, 58 proc. w maju, czerwcu i grudniu),
- problemu z dostępem do lekarzy w sprawach niezwiązanych z epidemią (badane pierwszy raz na przełomie maja i czerwca 65 proc., 69 proc.w grudniu),
- nasilenia innych problemów zdrowotnych, zaniedbywanych przez walkę z koronawirusem (badane pierwszy raz na przełomie maja i czerwca 64 proc., 68 proc. w grudniu).
Pojawiła się również obawa, że przez walkę z koronawirusem zabraknie pieniędzy na rozwiązywanie innych problemów, takich jak np.: ratowanie gospodarki, pomoc najbiedniejszym, edukacja (badane pierwszy raz na przełomie maja i czerwca 59 proc., 60 proc. w grudniu). Pierwszy raz w grudniu zbadano, jaki procent badanych odczuwa obawę przed brakiem respiratora dla bliskich, gdyby taki okazał się potrzebny (zadeklarowało się 54 proc. badanych).
W każdym z czterech etapów badania kobiety obawiały się epidemii w większym stopniu niż mężczyźni, a osoby starsze (a więc powyżej 55. roku życia) generalnie bardziej niż młodsi.
– Warto zauważyć, że poziom obaw Polaków związanych z pandemią istotnie zmniejszył się, podczas gdy z końcem 2020 roku wciąż zwiększała się liczba zachorowań i zgonów spowodowanych COVID-19 – stwierdza dr Maria Baran, badaczka z zespołu.
Może to być związane z wystąpieniem tzw. fazy odporności, a więc przyzwyczajeniem do stresującej sytuacji, która pomimo podejmowanych przez nas działań, nie zmienia się. Za ten spadek obaw może też odpowiadać rosnąca tendencja do stosowania strategii zaprzeczania, a więc takiego radzenia sobie ze stresem, które polega na myśleniu, że niebezpieczeństwo jest rozdmuchane, że lepiej teraz pożyć, niż potem żałować.
Fakt, że w większym stopniu obawialiśmy się zachorowania kogoś bliskiego czy pogorszenia sytuacji finansowej osoby bliskiej niż takich wydarzeń dotyczących nas samych mógłby wskazywać z jednej strony na wysoki poziom troski i empatii, a z drugiej – na zjawisko zwane nierealistycznym optymizmem. Wiąże się ono z przekonaniem, że zagrożenie, z którego istnienia zdajemy sobie sprawę, nas nie dotyczy i istnieje bardzo mała szansa, że będziemy na nie narażeni, podczas gdy dotknie naszych sąsiadów czy współpracowników. Oznacza to, że jesteśmy przekonani, że pewne rzeczy dzieją się „obok nas” i dotykają jedynie innych, przypadkowych ludzi.
Czytaj też:
Depresja narodowa. Znany aktor o chorobie: Apatia, napady złości skierowanej w partnerkę
Czy jeszcze stosujemy się do zaleceń?
Zbadano również deklaracje Polaków dotyczące tego, w jakim stopniu stosują się do zaleceń, których przestrzeganie miało ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Wyniki pokazują, że z każdym kolejnym miesiącem mniej przestrzegaliśmy zasad bezpieczeństwa: unikanie zgromadzeń publicznych (87 proc. w marcu i kwietniu, 76 w maju i czerwcu, 68 w grudniu), utrzymywanie dystansu powyżej jednego metra w relacjach z innymi poza domem (85 proc. w marcu i kwietniu, 76 w maju i czerwcu, 68 w grudniu), zasłanianie ust podczas kichania i kasłania (85 proc. w marcu i kwietniu, 79 proc. w maju i czerwcu, 77 w grudniu), przebywanie w domu tak dużo, jak to możliwe (85 proc. w marcu, 86 w kwietniu, 68 na przełomie maja i czerwca, 60 w grudniu), dbanie o higienę poza domem poprzez częstsze mycie rąk lub ich odkażanie (81 proc. w marcu, 79 w kwietniu, 75 w maju i czerwcu, 66 w grudniu), witanie się bez podawania dłoni (80 proc. w marcu, 85 w kwietniu, 73 na przełomie maja i czerwca, 61 w grudniu), noszenie maseczek poza domem (niebadane w marcu, 38 proc. w kwietniu). W maju i czerwcu 72 proc. badanych zadeklarowało, że nosi maseczkę poza domem w taki sposób, żeby zakrywała usta i nos (73 proc. w grudniu). Za to 33 proc. badanych przyznało wtedy, że czasem opuszcza maseczkę na brodę, zsuwa ją z nosa albo całkiem zdejmuje, nawet gdy obok są inni ludzie (28 proc. w grudniu).
Spadek chęci stosowania się do zaleceń może wiązać się zarówno ze zmęczeniem sytuacją pandemii, jak również z niskim poziomem zaufania społecznego, a także z nasilającą się popularnością strategii zaprzeczania.
Czytaj też:
Plaga pandemicznego alkoholizmu. „Nikt mi nie powie, że to normalne picie, a najgorsze przed nami”
Nasza kondycja psychiczna
Na przestrzeni 10 miesięcy walki z pandemią obniżył się dobrostan Polaków: wzrosło poczucie samotności, spadło zadowolenie z życia i poczucie kontroli. Obraz ten nie jest jednak całkowicie pesymistyczny i jednolity. Symptomy depresji i lęku były najwyższe w maju, ale w grudniu obniżyły się do najniższego poziomu z kwietnia. Odnotowaliśmy też wahania w poczuciu posiadania wsparcia społecznego: na przełomie maja i czerwca istotnie wzrosło, co oznaczało, że choć generalnie jest źle, to przynajmniej byliśmy w tym razem.
Wzrost poczucia wsparcia społecznego na przełomie maja i czerwca można tłumaczyć kolektywnym doświadczeniem niepewności i zagrożenia, co z kolei powoduje wzrost identyfikacji z innymi ludźmi będącymi w tej samej, trudnej sytuacji i prowadzi do zachowań pomocowych, prospołecznych.
– Należy jednak zauważyć, że w grudniu odnotowaliśmy istotne statystycznie obniżenie poczucia posiadania wsparcia społecznego, które było niższe niż na początku i na rocznym półmetku epidemii. Spadek poczucia wsparcia społecznego często prowadzi do poczucia samotności czy rozczarowania relacjami – wyjaśnia dr Maria Baran.
Przez cały rok w pandemii kobiety odczuwały wyższy dystres (symptomy depresji i lęku uogólnionego) niż mężczyźni. Większe natężenie symptomów depresji i lęku uogólnionego raportowały również osoby młodsze, w wieku od 18 do 44 lat niż osoby powyżej 45. roku życia.
Z badań zespołu wynika, że kobiety deklarowały wyższy poziom posiadanego wsparcia społecznego niż mężczyźni przez cały okres pandemii trwającej w poprzednim roku. Osoby w wieku 18-24 i 25-34 lata odczuwały niższy poziom wsparcia społecznego niż osoby powyżej 45. roku życia, ale różnice te odnotowano tylko w grudniu, w pozostałych etapach badania nie było różnic istotnych statystycznie w poziomie wsparcia społecznego pomiędzy osobami w różnych grupach wiekowych. W marcu osoby o wykształceniu wyższym odczuwały większy poziom wsparcia społecznego niż osoby o wykształceniu podstawowym i średnim. W późniejszych etapach badania różnice pomiędzy osobami o różnym poziomie wykształcenia już nie wystąpiły.
Czytaj też:
Jak zakończy się pandemia? 5 scenariuszy Polskiej Akademii Nauk
Jak radzić sobie z napięciem?
Pandemia COVID-19 jest globalnym kryzysem, który pociąga za sobą szeroko zakrojone skutki zdrowotne, gospodarcze, społeczne i psychologiczne. Jak każdy kryzys czy klęska, pandemia wiąże się z wysokim ryzykiem obniżenia naszego dobrostanu. Badacze przeanalizowali również sposób, w jaki radzimy sobie w tej stresującej sytuacji. Do pomiaru użyli autorskiej Skali Strategii Radzenia Sobie składającej się z 5 punktów:
– Podskala Zadaniowa: przykładowa pozycja „Robię co mogę by uchronić się przed koronawirusem” (strategia stosowana przez 82 proc. badanych w marcu i kwietniu, 69 w maju i czerwcu, 66 w grudniu).
– Podskala Unikowa: przykładowa pozycja „Staram się zajmować czymś innym, by nie myśleć o pandemii” (72 proc. badanych w kwietniu, 65 w marcu, 63 w maju i czerwcu, 56 w grudniu).
– Podskala skupiona na emocjach: przykładowa pozycja „Sytuacja epidemiologiczna sprawia, że niepokoję się, czy sobie poradzę” (między marcem a grudniem do stosowania tej strategii przyznawało się między 26 proc. a 25 proc. badanych).
– Podskala Depresyjna: przykładowa pozycja „W ciągu dnia siedzę w piżamie, bo nie chce mi się ubierać” (12 proc. badanych w marcu i kwietniu, 15 proc. w maju i czerwcu, 14 proc. w grudniu).
– Podskala Zaprzeczania: przykładowa pozycja „Nie stosuję się do zaleceń w sprawie pandemii, bo wolę teraz pożyć naprawdę niż potem żałować” (12 proc. badanych w marcu, 13 proc. w kwietniu, 27 proc. w maju, czerwcu i grudniu).
Na przestrzeni roku zmniejszyło się stosowanie strategii zadaniowej i unikowej, a wzrosło stosowanie strategii depresyjnej i zaprzeczania. Może to wiązać się z początkowym wystąpieniem tzw. reakcji alarmowej w odpowiedzi na zagrożenie, a potem wkroczeniem w fazę odporności/adaptacji związanej ze zmęczeniem trudną sytuacją, która pomimo upływu czasu – nie zmienia się.
Pewnego rodzaju zagrożeniem dla nas wszystkich jest wzrost strategii zaprzeczania, który badacze odnotowali w grudniu.
Zaprzeczanie istnienia zagrożenia, z którym nie umiemy sobie poradzić, może prowadzić do słabszego stosowania się do zaleceń, a więc pośrednio do większego ryzyka zakażenia koronawirusem.
Badanie zostało zrealizowane metodą CAWI (Computer-Assisted Web Interview, tj. wspomagany komputerowo wywiad online) na próbie ogólnopolskiej w schemacie podłużnym, co oznacza, że czterokrotnie wracano do tych samych uczestników badania. Wyjściowa próba objęła 1098 osób w wieku od 18. roku życia i została dobrana metodą losowo-kwotową. Kwoty zostały dobrane według reprezentacji Polaków dla płci, wieku i wielkości miejsca zamieszkania. Badanie zostało zrealizowane na Ogólnopolskim panelu badawczym Ariadna.Projekt „Wpływ pandemii COVID-19 na emocje, zachowania i postawy Polaków” realizuje zespół: dr hab. Katarzyna Hamer (profesor IP PAN), dr Maria Baran (Uniwersytet SWPS), dr Marta Marchlewska (IP PAN) oraz prof. dr hab. Krzysztof Kaniasty (IP PAN, Indiana University of Pennsylvania, USA). ,Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.