W grudniu 2020 roku wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł zachwalał działanie amantadyny w walce z koronawirusem. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia już wtedy komentował, że nie ma „badań klinicznych na szeroką skalę, które potwierdziłby z jednej strony skuteczność amantadyny w leczeniu COVID-19, a z drugiej strony bezpieczeństwo takiej terapii”.
Do wypowiedzi Marcina Warchoła nawiązała Monika Olejnik w środowym wydaniu „Kropki nad i”. – Co by pan powiedział na to lobby amantadynowe? Jest szereg osób, wśród nich wiceminister sprawiedliwości, co jest kuriozum, pan Warchoł, który reklamował amantadynę. Co pan powie o amantadynie, panie doktorze? – zapytała dziennikarka.
„Nie wolno reklamować leku niezgodnie z charakterystyką”
– Ja bym powiedział panu ministrowi taką rzecz, żeby poddał się karze, ponieważ chwaląc amantadynę naruszył dwa punkty z prawa farmaceutycznego. Artykuł 129 pkt 1 i art. 129a pkt 1. Pierwszy mówi: nie wolno reklamować leku niezgodnie z charakterystyką i nie wolno reklamować leku na receptę. On jako wiceminister naruszył te dwa paragrafy, a jako wykształcony prawnik powinien „kumać” to prawo – powiedział dr Leszek Borkowski. – W związku z tym najlepiej byłoby, gdyby publicznie poddał się karze i środki przeznaczył na dom dziecka, bo dzieci są najbiedniejsze w tym wszystkim – kontynuował lekarz.
Póki nie ma zmienionej charakterystyki, nie wolno mówić o tym leku. Dlaczego? Żeby nie tworzyć iluzji. My przypuszczamy, ale nie wiemy. Skończą się badania kliniczne, urząd rejestracji przejrzy wyniki, to wtedy będzie wiedział, jak to jest. A dzisiaj to jest wróżenie z fusów – podsumował dr Leszek Borkowski na antenie TVN24.
Czytaj też:
Szczepionka AstraZeneca a zakrzepy krwi. EMA: Korzyści przewyższają ryzyko