6 maja minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że w Polsce odnotowano trzy przypadki zakażenia wariantem brazylijskim koronawirusa. Wariant brazylijski zaobserwowano na Śląsku, a szef resortu zdrowia wspomniał, że jest „zaskoczony tą sytuacją”. Jak wyjaśniał Niedzielski, informacje na ten temat dotarły do sanepidu później, niż przypuszczano.
– Laboratorium czy przedstawiciele laboratorium w pierwszej kolejności wyszli do prasy i do mediów z tą informacją, zamiast poinformować w pierwszej kolejności sanepid, który w tej szczególnej sytuacji musi przeprowadzić bardzo dokładne epidemiczne dochodzenie – mówił Niedzielski.
Wariant brazylijski w Polsce. Próbki pobrano 9 i 10 kwietnia
Jak się później okazało, to Laboratorium Genetyczne Gyncentrum w Sosnowcu, prowadzące projekt polegający na sekwencjonowaniu próbek pochodzących od losowo wybranych pacjentów woj. śląskiego, zidentyfikowało w trzech badanych próbkach wariantu brazylijskiego, zaliczanego do tzw. wariantów alarmowych.
– Próbki, w których zidentyfikowano brazylijski wariant koronawirusa, pobrano od chorych 9 i 10 kwietnia. Wyniki otrzymano w środę 5 maja – poinformowała w czwartek PAP zastępczyni kierownika Laboratorium Genetycznego Gyncentrum w Sosnowcu Emilia Morawiec.
Sanepid szuka wariantu brazylijskiego w Polsce
Śląski państwowy wojewódzki inspektor sanitarny Grzegorz Hudzik zażądał w czwartek od laboratorium Gyncentrum natychmiastowego udostępnienia danych umożliwiających dotarcie do osób zakażonych brazylijskim wariantem koronawirusa. – Oczywiście przekazaliśmy dzisiaj te dane i służymy wszelkimi informacjami niezbędnymi w dochodzeniu epidemiologicznym – zapewniła Emilia Morawiec.
Zaznaczyła, że nie ma obecnie procedur nakładających na laboratoria obowiązek przekazywania wyników badań nad koronawirusem inspekcji sanitarnej. Przygotowanie w najbliższym czasie takich przepisów zapowiedział w czwartek minister zdrowia Adam Niedzielski.
– Takie braki proceduralne są dużą bolączką. Oczywiście wszyscy wiemy, jak trudna i dynamiczna jest sytuacja, ale z drugiej strony – coraz więcej ośrodków w Polsce prowadzi analizy sekwencyjne, które nie są rejestrowane. Dobrze byłoby zrzeszyć te ośrodki, scentralizować wyniki badań i monitorować je na bieżąco, z korzyścią dla wszystkich służb walczących z pandemią. To narzędzie z sukcesem jest stosowane np. w Wielkiej Brytanii, gdzie tygodniowo przeprowadza się kilka tysięcy analiz sekwencyjnych – powiedziała ekspertka Gyncentrum.
Badania laboratorium Gyncentrum
Emilia Morawiec przypomniała, że standardowo stosowane testy RT-PCR dają jedynie odpowiedź na pytanie, czy badana osoba jest nosicielem koronawirusa, czy nie. Analiza sekwencyjna to znacznie dłuższe i bardziej skomplikowane badanie, wymagające najpierw drobiazgowej oceny parametrów jakościowych próbki i jej odpowiedniego przygotowania do trwającego 20 godzin badania w sekwenatorze, a także odpowiednich umiejętności praktycznych i merytorycznych na etapie analizy wyników.
Eksperci sosnowieckiego laboratorium poddali już sekwencjonowaniu ponad 250 próbek od pacjentów z woj. śląskiego, do końca czerwca ma to być w sumie 1500 próbek. Badania są częścią programu „Przeciwdziałanie rozprzestrzeniania się COVID-19 poprzez doposażenie laboratorium Gyncentrum Sp. z o.o. w specjalistyczny sprzęt do analizy sekwencyjnej wirusa”. Wartość dofinansowania, jakie laboratorium otrzymało na ten cel, to ponad 4,5 mln zł. Pieniądze na badania pochodzą m.in. z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego. W projekcie uczestniczy także Śląski Uniwersytet Medyczny.
Dotychczasowe badania potwierdziły np. jednoznacznie, że za trzecią falę koronawirusa w Polsce odpowiedzialny jest wariant brytyjski. Pod koniec lutego wariant ten występował w niewielkim procencie, w marcu odpowiadał już nawet za 70 proc. zakażeń, a obecnie – za ponad 90 proc.