„Wprost”: Obecnie mamy ok. 200 zakażeń dziennie i jesteśmy na początku czwartej fali koronowirusa. Będzie „powtórka” z ubiegłej jesieni, czy czwarta fala okaże się łagodniejsza?
Adam Niedzielski: Liczymy się z możliwością dużej liczby zakażeń. Według pesymistycznych scenariuszy może ich być nawet ok. 15 tys. dziennie. Zakażenia powinny jednak przebiegać łagodniej ze względu na to, że dużo osób jest zaszczepionych, a również spora grupa już chorowała na COVID-19, a więc posiada pewną odporność.
Nie powinniśmy mieć więc do czynienia z podobnym przebiegiem fali jak rok temu czy choćby na wiosnę tego roku. Najgorsze mamy już raczej za sobą – ale na pewno za sobą nie mamy jeszcze epidemii.
Będzie jesienią powtórka z „zamknięcia” służby zdrowia?
Nie mogę odpowiedzieć zero-jedynkowo, jednak prawdopodobieństwo scenariusza, w którym będziemy musieli podejmować tak drastyczne kroki, jak jeszcze przed kilkoma miesiącami, np. ograniczając wykonywanie zabiegów planowych, jest dla mnie bardzo niskie – szacuję, że poniżej 10 proc.
Widzimy, co dzieje się np. w Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii, gdzie mimo dużej liczby zakażeń, jest znacznie mniej hospitalizacji i zgonów. Z punktu widzenia systemu ochrony zdrowia pandemia, która nie przekłada się na przeciążenia szpitali, powoli sprowadza się do sezonowej choroby, która stanowi obciążenie, ale nie aż takie zagrożenie, jak wcześniej.
Głównym powodem wprowadzania różnego typu obostrzeń w gospodarce nie było nawet samo w sobie ograniczanie transmisji koronawirusa, ale to, by nie przekroczyć granicy wydolności systemu ochrony zdrowia. Ponieważ maleje ryzyko hospitalizacji, to maleje też ryzyko wprowadzania obostrzeń. Ale nie znaczy to, że ich na pewno nie będzie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.