Niemiecka minister obrony przyznała, że możliwość odstraszania Rosji przez siły NATO „nie jest kwestią stałych baz, ale mądrych posunięć”. Dodała, że nowe siły szybkiego reagowania Sojuszu, tzw. szpica jest wystarczająca, by „Rosja nawet nie myślała” o destabilizacji Polski czy państw bałkańskich.
"Obecność, obecność i jeszcze raz obecność"
– NATO nie mówi o ustanawianiu baz, wspieramy wzmocnioną obecność, ale możemy działać bez baz, baz i baz – powiedział James Townsend, przedstawiciel Pentagonu na konferencji GLOBSEC2016 w odpowiedzi na słowa ministra spraw zagranicznych Polski Witolda Waszczykowskiego, który przekonywał, że Polska chce „obecności, obecności i jeszcze raz obecności” sił NATO w kraju „jako dowodu gotowości na obronę wschodniej flanki”.
Stała, choć rotacyjna
W lutym bieżącego roku ministrowie obrony NATO zgodzili się na „stałą rotacyjną” obecność zamiast nowych baz, przeciwko czemu argumentował w Bratysławie Waszczykowski, tłumacząc, że państwa członkowskie NATO mają różny status – „lepszy na zachodzie i inny na tzw, wschodniej flance”. – Nie ma tam żadnych sił rozmieszczonych na stałe czy infrastruktury, które należałyby do NATO – mówił i dodał, ze oczekuje, iż szczyt w Warszawie zmieni tę sytuację.
Czytaj też:
Więcej NATO na wschodniej flance. Zapadły pierwsze decyzje
Ciężka brygada
Przypomnijmy, poza tzw. szpicą NATO, Waszyngton zdecydował o wysłaniu ciężkiej brygady liczącej około 4500 żołnierzy do Europy Środkowej i Wschodniej oraz budowanie magazynów broni dla amerykańskich sił. Wśród nich znajdą się magazyny z amerykańskimi czołgami.
Czytaj też:
To już pewne. Amerykanie przyślą czołgi do Europy
Amerykańskie czołgi w Polsce