Pierwszym pytaniem jakie usłyszał wtorkowy gość audycji "Kontrwywiad" dotyczyło liczebności uczestników. Przywódca KOD-u oszacował ją na 213-214 tysięcy. – Jedni mówią, że mikrobiolodzy metodami do liczenia bakterii policzyli, że 214. Z kolei ktoś na portalu naTemat.pl publikował jakieś precyzyjne obliczenia i wyszło 213 – mówił. – Nie ma to większego znaczenia. To była gigantyczna demonstracja i to jest istotne – zaznaczył.
Czytaj też:
Po marszu KOD. Błaszczak ręczy za wyliczenia policji: To są dane rzetelne
"To było wspólne poruszenie"
Kijowski podkreślał też, że marsz nie był wyłącznie sukcesem KOD-u albo którejś z towarzyszących partii politycznych. – Wszystkich razem. To było wspólne poruszenie, wspólna organizacja, wspólne przedsięwzięcie i wspólny sukces – ocenił. Jego zdaniem na wysoką frekwencją podczas marszu złożyło się kilka różnych czynników. – Myślę, że to jest kwestia tego, że pewne emocje narastają, potrzeby narastają, ludzie coraz bardziej się czują wzburzeni, a jednocześnie pogoda się poprawiła – wyliczał.
Czytaj też:
Frasyniuk: Będziemy wychodzić na ulicę do skutku
Zapytany o koszt organizacji tak dużego przedsięwzięcia, również udzielił odpowiedzi. – Niewiele. Koło 30 tysięcy z tego co pamiętam – stwierdził. Poinformował, że całą kwotę uzyskał ze zbiórek. Jednocześnie pochwalił się, że podczas sobotniego marszu Komitet zebrał do puszek kolejne 180 tys. złotych.
Dokąd maszeruje KOD?
W dalszej części rozmowy lider KOD-u przypomniał, co jest celem marszów KOD. Tłumaczył, że mają one doprowadzić "do demokratycznego państwa prawnego, rządzonego konstytucją, w którym władza przestrzega prawa, w którym obywatele szanują swoich polityków, politycy szanują obywateli, a wszyscy ze sobą rozmawiają".
– KOD ma być przede wszystkim ruchem obywatelskim, który zajmuje się monitorowaniem tego, co robią politycy, co robi władza – podsumował.