Miller wskazał, że manifestacje podobne do tych z 7 maja organizuje się „zwykle na pół roku przed wyborami”, a obecnie do wyborów zostało trzy i pół roku. Być może organizatorzy tych manifestacji popełniają jakiś grzech niecierpliwości. Bo cóż będą robić za trzy lata? - mówił Miller. Polityk dodał, że mimo, iż głównym organizatorem manifestacji miał być Komitet Obrony Demokracji, „to była (to – red.) bardziej demonstracja PO”. – To Platforma wzięła główny ciężar organizacji, wydatkowano duże fundusze. To jest niewątpliwie propagandowy i organizacyjny sukces Grzegorza Schetyny – wskazał.
– Wśród opozycji trwa nieustanny casting na rolę rycerza na białym koniu, przy czym czasami ten rycerz okazuje się błędnym rycerzem. Kiedy emocje opadną, wszyscy z organizatorów powinni dostrzec, że ta (sobotnia – red.) manifestacja nie zmieniła nawet o jotę rozkładu sił w Sejmie. Jest dokładnie tak, jak było – stwierdził były premier.
Leszek Miller dodał, ze w jego przekonaniu „hasła sobotniej manifestacji, ukazujące troskę o to, że możemy nie być w Europie są bezprzedmiotowe”, ponieważ "nie ma w Polsce żadnej poważnej siły politycznej, która chciałaby wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej".
Marsz 7 maja, a raczej liczba jego uczestników stał się jednym z głównych tematów kolejnych dni. Rozbieżności pomiędzy wyliczeniami policji i ratusza wyniosły 200 tysięcy osób.
Czytaj też:
Liczebność marszu KOD. Przedstawiciel ratusza zabrała głos. "Zagęszczenie było większe"