W uzasadnieniu uchwały napisano, że sprawa dotyczy posiedzenia Sejmu z dnia 14 kwietnia, podczas którego posłowie zajęli się m.in. wyborem nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego. „Tomasz Lenz po dopuszczeniu przez Marszałka Sejmu do głosu nie przedstawił wniosku formalnego. Marszałek Sejmu prosił kilkukrotnie posła o sformułowanie takowego wniosku. Poseł nie reagował, a ponadto prowadził dyskusję z salą. W związku z tym, został na podstawie art. 175 przywołany do porządku.” czytamy w dokumencie. W dalszej części uchwały zwrócono uwagę na to, że poseł nie stosował się do poleceń prowadzącego obrady Marka Kuchcińskiego, za co został wykluczony z obrad.
Prezydium Sejmu podjęło decyzję o zmniejszeniu jego uposażenia o połowę głosami marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego oraz wicemarszałków: Joachima Brudzińskiego i Ryszarda Terleckiego (obaj PiS), przy głosach sprzeciwu wicemarszałek Barbary Dolniak (Nowoczesna) i Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (PO) oraz przy głosie wstrzymującym się wicemarszałka Stanisław Tyszki (Kukiz'15).
Poseł zgodnie z Regulaminem Sejmu ma 7 dni od dnia doręczenia uchwały na złożenie wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy przez Prezydium Sejmu.
„Takie zastraszanie posłów nie powinno mieć miejsca”
– Wprowadzanie takich kar jest zastraszaniem, represją i doprowadzeniem do tego, żeby ci posłowie, którzy mają słabsze charaktery nie chcieli występować na mównicy. To skandal, takie zastraszanie posłów nie powinno mieć miejsca. Marszałek Kuchciński nie zachowuje się jak marszałek polskiego Sejmu, ale jak "bramkarz w dyskotece" - powiedział poseł PO podczas konferencji prasowej dodając, że „kary finansowe nie wpłyną na to, że będziemy jasno i rzeczowe oceniać rządy PiS”.