W środę ministrowie rządu Prawa i Sprawiedliwości przedstawili w Sejmie wyniki audytu. Były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik jeszcze przed przedstawieniem wyników audytu przekonywał, że jego następcy "na siłę" będą szukać czegokolwiek, co mogłoby go zdyskredytować.
– Ja nie odmawiam nikomu prawa do prezentowania swojego poglądu i swojego stanowiska. Pan Bondaryk i pan Wojtunik mogą takie stanowiska przedstawiać. Ja przedstawiłem informację, która powstała w oparciu o analizę dokumentów. Wnioski z tej analizy zostaną przekazane do prokuratury i myślę, że to będzie najlepsze na tym etapie miejsce, aby dokonać weryfikacji tego, co mówią panowie – komentował Kamiński.
– Przygotowanych zostało 19 tych zawiadomień, większość z nich już została skierowana do prokuratury, część zostanie skierowana w najbliższym czasie – zdradził.
Czytaj też:
PiS podsumował rządy poprzedników. Ministrowie zaprezentowali audyt
Prokuratura zweryfikuje
Na zarzut, iż byli szefowie służb nie mogą zapoznać się z efektami audytu, którego nie ma w formie pisemnej, Kamiński odpowiadał, iż wszystkiego dowiedzą się od prokuratorów. – Przedstawiłem informację z audytu, który powstał w oparciu o dokumenty, i ta wiedza i te dokumenty zostaną przekazane prokuraturze i tam panowie Bondaryk, panowie Wojtunik będą mogli składać swoje zeznania, wyjaśnienia i będzie to konfrontowane z dokumentami, jakimi będzie prokuratura dysponowała, które są w służbach specjalnych – przekonywał.
– Myślę, że to jest wystarczająca odpowiedź i wystarczający komentarz do wypowiedzi panów, o których mówię. Oni mają prawo prezentować swoje stanowisko, ale tak naprawdę na tym etapie będzie to weryfikowane przez prokuraturę – dodał.
Czytaj też:
Kopacz apeluje o debatę po audycie. KPRM odpowiada: Nie mamy na to czasu
Czytaj też:
Kukiz'15 przedstawia swój audyt rządów PO-PSL i zapowiada: Za 4 lata rozliczymy PiS