Początkowo w sobotę 21 maja miało się odbyć w Gdańsku aż 14 demonstracji. Większość z nich miała charakter prawicowy m.in. marsz dla życia czy demonstracja w obronie rodziny. W kontrze do nich był jedynie Marsz Równości zorganizowany przez stowarzyszenie Tolerado, które działa na rzecz osób LGBT. Ostatecznie liczba manifestacji i pikiet się zmniejszyła. Nie odbył się m.in. główny marsz dla rodziny, który miał wyruszyć o godzinie 11 z Targu Węglowego. – Jesteśmy przekonani, że nie wystarcza potępiać dewiacji, trzeba się jej przeciwstawiać. Nie pozwolimy żeby manifestacja przeszła przez ulice miasta, bo nie ma w Gdańsku miejsca dla gejów i lesbijek – mówiła radna z Gdańska Anna Kołakowska.
Marsz został zablokowany już na starcie. W pobliżu budynku Rady Miasta doszło do przepychanek między grupami, które chciały kontrmanifestować z policją. Służby podjęły decyzję o zmianie trasy marszu, tak, aby demonstrujący mogli spokojnie przejść ulicami miasta.
„Jesteśmy rodziną, bo mamy dzieci, które razem wychowujemy”
Tegoroczny Marsz Równości został zorganizowany pod hasłem „Jesteśmy rodziną”. – Powtarzamy je, bo jest ono szczególnie ważne, gdy nowa władza powtarza, że rodzinę tworzy tylko kobieta i mężczyzna. Jesteśmy rodziną, bo kochamy najbliższe nam osoby, z którymi dzielimy życie. Mówimy o nich: mój chłopak, moja partnerka, a po latach mój mąż, moja żona. Jesteśmy rodziną, bo mamy dzieci, które razem wychowujemy. Jesteśmy rodziną, bo mamy matki, ojców, babcie, dziadków, braci, siostry, bliskich przyjaciół – mówiła rzeczniczka Marta Abramowicz.
Organizatorzy zwrócili również uwagę na to, że „Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej w art. 18. stanowi, że rodzina znajduje się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”. – Dlatego każdy z nas powinien mieć prawo do ochrony swojego partnera i partnerki poprzez zawarcie związku partnerskiego. Dlatego nasze dzieci powinny mieć zagwarantowane bezpieczeństwo, a to może odbyć się tylko poprzez uznanie praw rodzicielskich tych osób, które są ojcami lub matkami swoich dzieci, ale obecnie są dla nich według prawa osobami obcymi – zaznaczyła Abramowicz.