Michała Kamińskiego zawieszono w środę 25 maja podczas posiedzenia kolegium klubu parlamentarnego. Wniosek w tej sprawie złożył Marcin Kierwiński, który uważa, że Kamiński, podobnie jak m.in. Stefan Niesiołowski, Ewa Kopacz i Małgorzata Kidawa-Błońska występują w mediach bez poinformowania o tym komórki prasowej partii.
Czytaj też:
Michał Kamiński zawieszony w prawach członka klubu Platformy Obywatelskiej
„Kopacz należy do naszej rodziny”
Eliza Olczyk: Pani mąż jest specem od kampanii wyborczych. Czy w czasie kampanii w ogóle pani go ogląda?
Anna Kamińska: Bardzo często oglądam męża. Mam w komórce usługę telewizyjną, a więc nawet nie muszę być w domu, żeby go śledzić (śmiech). Przyznaję, że okres pracy z panią premier Ewą Kopacz był bardzo intensywny. Była wtedy realizowana kampania „Kolej na Ewę”. Pani premier bardzo dużo jeździła po kraju, i to głównie w weekendy, a Michał zawsze jej towarzyszył. Mąż zawsze wierzy w to, co robi. Jeżeli jest w coś zaangażowany, to go to pochłania w 100 proc. I zawsze jest naładowany pozytywną energią.
A gdy zrobił woltę polityczną, przerzucił się z PIS na PO i media przypominały jego wszystkie kontrowersyjne wypowiedzi pod adresem po, np. Tę, że Donald Tusk jest antytezą króla Midasa, to też emanował pozytywną energią? jakie wtedy panowały u was emocje, jak dzieci to znosiły?
To było sześć lat temu. Dzieci były małe.
Jak to sześć lat temu? w 2010 r. Pani mąż był jeszcze w PIS, a po wyborach prezydenckich przeszedł do partii polska jest najważniejsza.
W rzeczywistości mój mąż rozpoczął zbliżanie się do PO już w 2011 r., bo środowisko PJN bardzo szybko się rozpadło. Przewodnicząca partii Joanna Kluzik-Rostkowska przeszła do PO, odszedł Adam Bielan, a Michał mentalnie był coraz bliżej PO, bo nie zgadzał się z teorią zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, która zaczęła dominować w PiS. Mój mąż uważał, że chodzi o wykorzystywanie zamachu do gry politycznej i się na to nie godził. W katastrofie smoleńskiej zginęło wielu jego przyjaciół. Lech Kaczyński był ważną postacią w jego życiu. Dlatego Michał odszedł z PiS.
Nie przeszkadzał pani ten zwrot w kierunku PO?
Myślę, że Michał odchodził z innej partii, niż ta, do której się zapisał, bo PiS bardzo się zmienił. Zmieniła się też PO, dlatego to przejście było możliwe. Wiem, że mój mąż budzi dużo emocji. Jest osobą charyzmatyczną, pełną energii, życia…
I skłonną do kontrowersyjnych wypowiedzi, czy mówi mu pani: mężu, ugryź się czasami w język?
Najwyżej wspomnę, że coś mi się podobało, a coś innego nie. Ale to mój mąż lepiej rozumie politykę niż ja.
Znała pani Lecha Kaczyńskiego. Jak go pani oceniała?
Był uroczym człowiekiem, ciepłym i ludzkim. Otwartym na różne poglądy. Na pewno nie był radykalny. Mam wrażenie, że zdawał sobie sprawę ze swoich słabości i przez to rozumiał słabości innych.
A jak pani ocenia Ewę Kopacz?
Znam ją słabo, choć czasami mam wrażenie, że jest członkiem naszej rodziny (śmiech). Imponuje mi, bo jest silną, twardą, zdecydowaną kobietą. Została odsunięta przez własną partię na boczny tor i potrafiła się z tego podnieść. Moim zdaniem partia potraktowała ją niesprawiedliwie, bo ona w kampanii bardzo się starała, a nie o wszystkich można to powiedzieć. PO osiągnęła dobry wynik w wyborach. Przegrała je, to prawda, ale dziś w sondażach ma połowę tego poparcia co jesienią. A mimo to Ewa Kopacz straciła przywództwo w partii.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.