– KOD ma – i słusznie – takie przekonanie, że powinien odegrać jakąś rolę w zakresie budowania zdolności do współdziałania formacji politycznych ze sobą – wyjaśniał Komorowski. Dodał, że KOD powinien być "katalizatorem współpracy". Komorowski stwierdził też, że nie jest prawdą, iż potrzebna jest jedna "twarz opozycji". – Znamy przypadki, w których były różnego rodzaju zbiorowe wizerunki liderów i to zupełnie dobrze "jechało". KOD powinien być takim liderem obywatelskim i na to się zanosi, że ugruntuje swoją pozycję – przewidywał były prezydent.
Bronisław Komorowski ocenił, że Komitet Obrony Demokracji powinien tonować nastroje miedzy PO i .Nowoczesną, które rywalizują o podobny elektorat. – Tak jak w PO cenię doświadczenie i wiedzę polityczną, tak w .Nowoczesnej cenię tych kilka nowych postaci na scenie politycznej i to jest walor ogromny – mówił były prezydent. Dodał, że "opozycja po przegranych wyborach zawsze ma kłopoty".
Czytaj też:
Spór między PO a KOD-em? Schetyna i Kijowski komentują
Komorowski nie chciał mówić o sytuacji wewnętrznej w Platformie Obywatelskiej, czy ewentualnych napięciach między Grzegorzem Schetyną i Ewą Kopacz. – Powiem tylko tyle, że jest to zawsze groźne dla każdej partii – podziały wewnętrzne, które są czymś naturalnym i w PiS-ie też istnieją – stwierdził. Dodał, że ważne jest, by funkcjonować jako całość. – Obawiam się rozłamu w Platformie – przyznał Bronisław Komorowski. Dodał, że byłoby by to "bardzo niedobre". – Trzeba robić wszystko, by do takiego scenariusza nie doszło – podsumował były prezydent.