– Chciałem podziękować panu posłowi Rafałowi Grupińskiemu ale i również panu posłowi Sławomirowi Nitrasowi za to, że jak sądzę dla uszanowania mnie, stale tytułują mnie jako "prokurator". Więc, żeby wyprowadzić opinię publiczną z błędu, a jednocześnie, ażeby nie padł pod moim adresem zarzut, że podszywam się pod nieprzysługujący mi tytuł - prostuję. Od 11 lat prokuratorem nie jestem – oświadczył Piotrowicz.
– Jeżeli chodzi o to, dlaczego mnie pan prezes Jarosław Kaczyński wybrał do prezentowania ustawy, to pewnie z tego względu, dla którego państwo tytułujecie mnie prokuratorem - sądzę, że chcecie w ten sposób podkreślić moją wiedzę prawniczą – ocenił.
– Jeżeli chodzi o moją przeszłość, to też jestem wdzięczny za to pytanie i muszę się do tego odnieść, skoro państwo powiadacie o różnych reżimach, w których rzekomo w przeszłości funkcjonowałem. Akurat tego rodzaju pytania pod moim adresem dają mi doskonałą okazję, by i w tym zakresie państwu udzielić odpowiedzi – zauważył.
– Otóż rzeczywiście, byłem prokuratorem. Na tym urzędzie byli ludzie różni: zarówno dobrzy, jak i tacy, którzy na to miano nie zasługiwali – powiedział.
"Byłem niezwykłym prokuratorem"
– Druga sprawa. To po mnie, jako po szefa prokuratury przyszli ludzie, żebym kandydował do Senatu. Wzbraniałem się trzykrotnie. Przyszli po raz kolejny, że oni chcą, żebym kandydował. Przyznaję się, że nawet nie wiedziałem wtedy kto to był. Bo mnie polityka w takim aspekcie wówczas nie interesowała. Zgodziłem się kandydować i uzyskałem oszałamiającą ilość głosów, kandydując jako szef prokuratury. Miałem świadomość tego, że bycie prokuratorem nie przysparza splendoru. Widać byłem niezwykłym prokuratorem, którego przeszłość ludzie dobrze znali i dlatego dwukrotnie wybrali mnie do Senatu, a później dwukrotnie do Sejmu i powierzali mi jeszcze wiele innych, odpowiedzialnych zadań – mówił.
Stan wojenny i degradacja
– Jeżeli ktoś ma wątpliwość jakim ja człowiekiem jestem, to nie będę się odwoływał do tych odznaczeń, przyznanych mi przez instytucje demokratyczne i dokonań, które stały się moim udziałem w okresie stanu wojennego. Przytoczę tylko, że właśnie po wprowadzeniu stanu wojennego za odmowę prowadzenia śledztw w trybie doraźnym, śledztw o charakterze politycznym, zostałem zdegradowany – opowiadał.
– Zostałem wtedy zdegradowany i poniewierany, a gdy później w 90. roku za Polski jak państwo powiadacie - już wolnej - wreszcie mnie uhonorowano i zostałem szefem prokuratury, to wówczas Sojusz Lewicy Demokratycznej pisał pisma do ministrów sprawiedliwości kolejnych o odwołanie mnie z funkcji prokuratora – przypominał.
Na koniec jeszcze raz podziękował posłom Grupińskiemu i Nitrasowi za umożliwienie mu opisania swojej historii. – Proponuję na przyszłość, jeżeli chce się kimś poniewierać, jeżeli się chce kogoś zniesławiać, warto sięgnąć do jego życiorysu – podsumował.