Wystawa „Polacy i Niemcy. Historie dialogu” o relacjach polsko-niemieckich w XX wieku została przygotowana z okazji przypadającej na 17 czerwca rocznicy 25-lecia Traktatu o Dobrym Sąsiedztwie. W jej uroczystym otwarciu uczestniczył marszałek Sejmu Marek Kuchciński i przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert.
Wystawa od razu zyskała spory rozgłos. Głównym tego powodem jest jej zawartość merytoryczna. Dziennikarz „Die Welt” Sven Feliks Kellerhoff ocenił, że wystawy „nie przygotowano w duchu dialogu, ale jednostronnie”. Ponadto zabrakło w niej przywódcy i legendy „Solidarności” Lecha Wałęsy.
„PiS próbuje pisać nową historię”
Do sprawy odniósł się dziś w rozmowie z Wirtualną Polską sam były prezydent. – Widać jak na dłoni, że PiS próbuje pisać nową historię Polski i naszych sąsiadów. Nie wyobrażam sobie, by zjednoczenie Niemiec odbyło bez „Solidarności” i mojego udziału. Trudno mi jest nawet komentować tę decyzję. Być może wynika ona z głupoty, tego nie wiem, ale wiem jedno - jest to z pewnością działalność na szkodę Polski – ocenił Lech Wałęsa.
Były prezydent stwierdził, iż „akcja pisania historii na nowo jest zakrojona na szerszą skalę”. – Na początku zrobili ze mnie agenta, a teraz próbują mnie usunąć i osadzić na moim miejscu tego liliputa. To jest nieprawdopodobne. Za takie działania powinien być sąd i tak to się skończy, gdy tylko ta ekipa straci władzę. Szkodzenie interesowi Polski powinno być właśnie w ten sposób rozliczane – dodał.
„Za to będą sądy”
Cytowany przez „Die Welt” Robert Kostro, dyrektor Muzeum Historii Polski broni takiego doboru merytorycznego, twierdząc, że wystawa odzwierciedla „rzeczywistą rolę osób w relacjach polsko-niemieckich”. – O mój Boże, ludzie opamiętajcie się, to jest chore! Ludzi, którzy robią tego typu rzeczy, powinno wysyłać się do lekarza. On nie powinien sprawować żadnej funkcji dyrektora. Jeszcze raz powtórzę - będą sądy. Gdy ci ludzie stracą władzę, to będą postawieni pod sąd! Oni nie szkodzą Wałęsie, ale interesowi Polski i pamięci o „Solidarności”. Oni muszą jak najszybciej odejść, ale przedtem zostać rozliczeni za swoją szkodliwą działalność – komentuje były prezydent.