Minister Morawiecki przekonywał w TVP Info, że pieniądze z OFE nie zostaną Polakom odebrane, nie będą "znacjonalizowane" tak jak zarzuca to opozycja. – Wyklarowaliśmy sytuację. Próbujemy naprawić to, co z niedobrego systemu dotrwało do naszych czasów. OFE uważałem za system niewłaściwy. To tak, jakby brać kredyt i składać depozyt w banku – mówił Morawiecki.
– Tak nikt nie robi na świecie. Rząd się zadłużał po to, by płacić pieniądze na OFE. Można tak robić, kiedy ma się fundusz norweski lub szwajcarskie bogactwo – tłumaczył dalej.
"OFE się kurczyły"
– Wprowadzony przez poprzedni rząd mechanizm suwaka powodował, że OFE się kurczyły. Pieniądze były wycofywane z giełdy. Teraz one zostaną na giełdzie, ponieważ będą należeć do prywatnych obywateli – przekonywał. Mówił o 103 mld zł ze środków zgromadzonych przez OFE. Po przekazaniu ich do IKE pieniądze te mają nadal pozostać na giełdzie.
Morawiecki podkreślił, że pieniądze z OFE pozostaną pieniędzmi emerytalnymi i są to środki publiczne, ponieważ przekazywane były z budżetu publicznego. Ale teraz będą przekazywane na indywidualne konta i staną się w pewnym sensie pieniędzmi prywatnymi.
– Będzie większa konkurencja między funduszami zarządzającymi akcjami, co przełoży się na lepsze wyniki finansowe dla przeciętnego oszczędzającego – zapewniał Morawiecki. Według jego wyliczeń, przed proponowaną reformą emerytura wynosiłaby 30 proc. ostatniego wynagrodzenia. – Takie były symulacje. Te propozycje pracowniczych programów kapitałowych, które wczoraj zaproponowaliśmy, już niezależne od OFE, mają doprowadzić do tego, że ta stopa zastąpienia będzie wyższa o ok. 20 punktów procentowych. To jest ogromna różnica – mówił.
Morawiecki twierdzi, że na poprzednim systemie zarobiły OFE i była to dziesięciokrotność kapitału, który włożyły. – Z jednej złotówki było 10 zł po tych 10, 12 latach. Koszty OFE były drakońsko wysokie – podkreślił.