Wcześniej były premier ze śmiechem odpowiadał dziennikarzom pytającym go o ewentualną komisję śledczą w sprawie Amber Gold. – Mam swoje doświadczenie z komisjami śledczymi. Trochę mi brakowało w ostatnich latach, że nikt z PiS nie chciał stanąć do debaty. Więc może to będzie taka okazja. Niech się obawiają ci co mnie wzywają – mówił Tusk. Jego słowa nie spodobały się posłowi Prawa i Sprawiedliwości, który doszukiwał się w nich brawury maskującej strach.
"Patologiczny system"
– Mam przekonanie, że taka buńczuczna i bojowa postawa Donalda Tuska bierze się stąd, że nikt lepiej od samego premiera nie wie, jakim zagrożeniem dla jego dawnego obozu politycznego może być właśnie próba wyjaśnienia afery Amber Gold – mówił w piątek wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński w TVP Info. – Jeżeli mieliśmy do czynienia z takim patologicznym, żeby nie powiedzieć wręcz mafijnym, systemem styku polityki, biznesu i wymiaru sprawiedliwości to, jak w soczewce pokazuje to afera Amber Gold – dodawał.
– Chodzi o to, że ponad 11 tysięcy ludzi zostało poszkodowanych, naciągniętych. Chodzi o to, że najważniejsze osoby w państwie jak muły - żeby nie powiedzieć osły - ciągali samoloty Plichty (twórcy Amber Gold - red.) na płycie lotniska imienia Lecha Wałęsy w Gdańsku – tłumaczył.
– Na telefon sędziowie sądów okręgowych – słynna prowokacja dziennikarska - byli gotowi stawić się w kancelarii premiera, żeby ustalać termin rozpraw. To w końcu nie kto inny jak syn premiera Donalda Tuska był zatrudniony przez człowieka, który miał 9 wyroków za oszustwa i był dopuszczony do tego, aby móc stworzyć taką piramidę finansową – wyliczał dalej.
"Duży orzech"
Z tych względów zdaniem Brudzińskiego były premier nie powinien śmiać się z planów postawienia go przed komisją. – Donald Tusk ma powody do obaw. Ta jego buńczuczna postawa bierze się stąd, że najprawdopodobniej będzie miał duży orzech do zgryzienia – powtórzył.